Swieccy Misjonarze Komboniane

Jesteśmy w Etiopii!

Ethiopia

Kilka dni temu dotarliśmy do Addis Abeby. Jest tu z nami Magda, która w te pierwsze dni pomaga nam w poznawaniu miasta. Pierwsze dni mijają dosyć intensywnie. Po kilku dniach aklimatyzacji i poznawania Addis Abeby rozpoczęliśmy kurs języka amharskiego. Dobrze, że przed wyjazdem mieliśmy w Polsce krótki kurs amharskiego i zdobyliśmy podstawy języka, bo dzięki temu teraz nauka może iść szybciej i nie musimy tracić czasu na poznawanie alfabetu.

Poznajemy ciekawych ludzi i ciekawe miejsca w stolicy. Byliśmy m.in. w prowadzonym przez salezjanów ośrodku dla dzieci ulicy i w domu matki Teresy z Kalkuty. Spotkaliśmy się też z kardynałem, który pobłogosławił nas na naszą pracę misyjną. Wzięliśmy też udział w święcie Timket (chrzest Jezusa), które obchodzi się w Etiopii bardzo uroczyście.

Ethiopia

Tobiasz i Adela ŚMK w Etiopia

Wigilijne spotkanie Polskich ŚMK

LMC PoloniaW dniach 16-18 grudnia, odbyło się nasze ostatnie w tym roku kalendarzowym spotkanie formacyjne Świeckich Misjonarzy Kombonianów.
Bylo to spotkanie niezwykłe. Temat przewodni „Wspólnota” towarzyszył nam przez cały weekend.
W piątek po kolacji na spotkaniu wprowadzającym, poruszyliśmy zagadnienie: „Co tworzy i charakteryzuje wspólnotę ŚMK”. Temat ten rozwinęliśmy w sobotę na wartszatach z Alberto de Portilla – Koordynatorem Ruchu ŚMK na szczeblu międzynarodowym, które zaczęliśmy tuż po śniadaniu.

LMC Polonia

W czasie katechezy biblijnej z Siostrą Joanną, analizowaliśmy księgę Aggeusza. Lud Wybrany, aby osiągnąć cel i odbudować świątynię musiał działać razem, jako wspólnota, całą ufność mając w Bogu.
Wieczorem przyszedł czas na wspólną kolację wigilijną. Po odczytaniu fragmentu Ewangelii o Narodzeniu Jezusa, podzieliliśmy sie opłatkiem, a potem był czas na kosztowanie pyszności: krokietów z barszem czerwonym, pierogów z suszonymi śliwkami, sałatek i śląskiego przysmaku wigilijnego: moczki. Na końcu był czas na prezenty, każdy wylosował dla siebie upominek, było dużo śmiechu i radości.
Późnym wieczorem rozpoczęliśmy czuwanie, a o północy uczestniczyliśmy w uroczystej Pasterce.

W niedzielę podczas katechezy o św. Danielu Combonim, poznaliśmy znaczenie wspólnoty i zaangażowania wszystkich ludzi w misje.
LMC PoloniaBóg rodzi się każdego dnia, musimy tylko mieć oodwagę to narodzenie zauważyc i przyjąć!

Wesołych Świąt!

Ruch ŚMK w Polsc

„Uwaga, odstęp!”

LMC PortugalTo moje ostanie dni w Londynie, do którego przyjechałam 1,5 miesiąca temu. Moment, w którym piszę te słowa wygląda prawie jak scena z filmu: siedzę na stacji metra, czekając na powrót do domu, „szukając wczorajszego dnia”, „wszystkiego” i „niczego”. Mentalnie jestem już w podróży do Polski, a jednak nie mogę zapomnieć dni spędzonych tutaj.

W połowie tych moich rozmyślań, prawie nieświadomie, moją uwagę przykuło ostrzeżenie, które znajduje się na każdej stacji metra i stacjach kolejowych: „Uwaga, odstęp” (pomiędzy peronem a torowiskiem). Odstęp pomiędzy… zachowaj bezpieczną odległość… Jaka odległość jest dla nas bezpieczna. Od kiedy i jak długo będziemy musieć zachowywać tą odległość. I na co mamy czekać? Na „odpowiedni czas”? Żeby co zrobić?
Papież Franciszek, często przypomina, że jesteśmy zaproszeni, do tego by opuścić tę strefę komfortu, w jakiej żyjemy, że mamy mieć odwagę, żeby zdobywać krańce i szczyty świata. Żeby być bliżej, wyżej, głębiej. Stać się pielgrzymem.

Te tygodnie, które minęły i są przede mną są esencją przygotowania się do misji. Nie tylko dlatego, że to okazja do zobaczenia miejsc, w których wcześniej się nie było, poznania nowych ludzi, języka, szansa na rozwój…. Ale przede wszystkim jest to czas nauki życia we wspólnocie i „przestrzeni”. Odkryłam, że czas w jakim żyjemy, to zawsze czas nauki.

Jesteśmy uczniami i świadkami wielkiej miłości, miłości Chrystusa. Nawet jeśli niektóre problemy wydają się nam zbyt ciężkie do przezwyciężenia, nawet jeśli nasz zachwyt zamienia się w niecierpliwość, dojrzewam do konkluzji, że kochać Boga znaczy akceptować z cierpliwością i uwagą wszystkie spotkania z ludźmi, jakie Bóg na nas zsyła, nawet jeśli na początku wydają się nam niezrozumiałe.
Pamiętam, ze pierwszego dnia zajęć, w jednym z przewodników, które dostaliśmy, przeczytałam zdanie „Teraźniejszość jest teraz, przyszłość właśnie się zaczyna”. Faktycznie, jeśli się nie poddajemy w tym momencie, w jakim żyjemy, budujemy naszą szczęśliwą przyszłość. Każdy dzień otrzymany od Boga jest błogosławieństwem i znakiem jego wiary w nas.
Tu, we wspólnocie nauczyłam się jak ważne jest budowanie życia otwartego, nie ukrywanie się za linią bezpieczeństwa, stabilności i wygody. Jednak, najważniejsza lekcja to ta, że cierpliwe czekanie jest esencją każdej modlitwy i częścią dojrzałego życia.

Wierzę, że moja podróż nie zaczęła się tutaj, a z pewnością się tutaj nie kończy. W prawdziwej, niesamowitej podróży, pytanie po co to właściwie robimy nie ma sensu. Przychodzimy i odchodzimy. I wtedy dopiero mają znaczenie słowa Pisma Świętego: na tym świecie nie ma dla nas stałego adresu/miejsca zamieszkania.  Świat, w którym żyjemy przeminie, jest tymczasowy.

Heidegger porównał kiedyś życie do osoby chodzącej po ciemnym, olbrzymim lesie. Są tam burze, grzmoty i pioruny, łatwo zgubić drogę. Są jednak smugi światła, dzięki którym są momenty gdy droga jest jasna i prosta. Ale potem znów jest ciemno. Jedyne co musimy zrobić to podążać za światłem.
To dla nas wyzwanie ale i szansa: nie ustawać, ufać Bogu, pamiętać jak wygląda oświetlona droga – to są momenty, kiedy Bóg interweniuje w naszym życiu.

Marisa Santos. ŚMK Portugalia

IV Spotkanie Kontynentalne amerykańskich SMK (18-24 wrzesień)

LMC America

Nasze spotkanie ŚMK rozpoczęło się w niedzielę 18 września prezentacją przygotowaną przez Komitet Kontynentalny  oraz Ojca Erazma – Prowincjała Misjonarzy Kombonianów w Meksyku. Następnie mieliśmy bardzo oryginalną  Dynamikę w reżyserii Leticii, aby dowiedzieć się więcej o sobie nawzajem jako grupie. Następnie przypisaliśmy zajęcia grupowe  i zadania praktyczne na te pozostałe dni. Zaczęliśmy od poniedziałku bardzo kolorową Mszą Św., którą zorganizowali latynoscy misjonarze. Eucharystia jest centrum i siłą dla wszystkich misjonarzy, a zostało to przedstawione za pomocą słów i gestów w darach, które zostały zaprezentowane.

Zajęcia poranne były naznaczone pamięcią naszych poprzednich spotkań i  zobowiązań podjętych w szczególności na spotkaniu w Gwatemali, które  służyło by przypomnieć sobie o naszej świeckiej społeczności i naszym zaangażowaniu się w nią.

LMC America

Przeanalizowaliśmy podjęte wcześniej decyzje, aby lepiej żyć naszymi zobowiązaniami w poszczególnych krajach. Osiągnięcia w tych ostatnich latach były godne uwagi, zwłaszcza w dziedzinie komunikacji. Niemniej jednak, wymagane jest większe zaangażowanie naszych ŚMK oraz koordynatorów w celu zapewnienia dobrej kontynuacji we wszystkich prowincjach. Komitet Centralny zaktualizował i określił jaka jest ich funkcja oraz rola w ramach ruchu międzynarodowego. Alberto, koordynator Komitetu Centralnego wyraźnie zaprezentował jego działanie,  jasno przedstawił i przypomniał nam o różnych postanowieniach, które zostały podjęte przez zgromadzenia kontynentalne w bardzo zwięzły i przejrzysty sposób, nie pozostawiając miejsca na pytania. Na spotkaniu w Maia zostały ustalone podstawy jego funkcjonowania, a to przypomina o większej koordynacji między różnymi podmiotami w ramach misji jaką jest ŚMK.

ŚMK są obecni w 20 krajach. Dziś mamy różne wyzwania jako ŚMK na różnych kontynentach. Jednym z wyzwań jest to, że konieczne jest wyjaśnienie naszej relacji wewnątrz MCCJ na wszystkich poziomach. Innym aspektem, który został podkreślony był wkład ekonomiczny, który  każdy członek i kraj może dać, aby pomóc w ułatwieniu dostępu do zasobów ekonomicznych tym, którzy mają mniej. Koniecznym jest, aby wszyscy MCCJ oraz prowincjałowie mieli możliwość  przyjmowania i współpracowania z ŚMK w tych krajach. Mamy poważne wyzwania dziś jako grupa na różnych poziomach i ważne jest, aby mieć ich świadomość i być bardziej spójnymi.

LMC America

Alberto de la Portilla przypomina wyzwania:

  • konsolidacja grup (ŚMK) w naszych krajach i promowanie powołań
  • zaangażowanie wszystkich w sposób systematyczny, wszyscy tworzymy międzynarodową rodzinę ŚMK
  • uzyskanie gładkiego procesu komunikacji i podejmowania decyzji
  • wprowadzenie w życie wyzwań i zobowiązań z Maia.
  • umożliwienie stabilności w koordynacji międzynarodowej
  • zwiększenie wiedzy i znajomości tła, które pomogą nam się rozwijać
  • wzmocnienie stylu rodziny komboniańskiej, tak, jak chciał Comboni

Refleksją tego wieczoru było dbanie o tworzenie powołań  jako świeckich w Kościele i chronienie ich, co zostało przedstawione przez Cristinę z Komitetu Centralnego.  Świeccy Misjonarze Kombonianie są powołani do kontynuowania takiego życia, które prowadził Jezus, tak samo jak Comboni.  Jesteśmy powołani także aby kontynuować i współtworzyć  animacje misyjne. Po południu każdy kraj zaprezentował swoje odpowiedzi według poprzedniego kwestionariusza, który został wysłany do każdego koordynatora: Kolumbii, Gwatemali, Meksyku, Peru, NAP, Brazylii a wieczorem Peru zaprezentowało dwa bardzo interesujące świadectwa  Arequipy i Trujillo.

(P. Valentín García y Yessenia de la O)

 

Jaki tytuł?

Marisa LMCJak powinnam zatytułować mój artykuł? „Właśnie minął tydzień” czy „to już tydzień (odkąd tu przybyłam)”?

Przyjechałam do Londynu  trzeciego września. Była prawie północ kiedy weszłam do mojego „nowego domu”. Czasami (tak, czasami) to nie jest tylko miejsce, w którym mieszkam, ale więcej niż to: to mój prawdziwy DOM, czuję to. Minął dopiero tydzień, a już czuję się bardzo dobrze w nowej wspólnocie.

Zazwyczaj w domu jest siedem osób: ja, czterech księży (o. Angelo, o. Rogelio, o. Louis, o. Patrick) i dwie inne osoby (Paul i Amir), którzy dołączyli do nas parę dni temu. Liczba osób często się zmienia. Czasami odwiedzają nas księża z innych wspólnot lub członkowie rodziny i spędzają dzień lub kilka dni w naszej wspólnocie. Minął dopiero tydzień, a zdążyłam poznać tyle osób!

Nasza wspólnota pozwala mi uczyć się, wzrastać i dojrzewać. Dzień zaczynamy wspólnie w kaplicy modlitwą poranną i Mszą Św. Wieczorami, przed kolacją też się tam gromadzimy na modlitwę wieczorną. Z biegiem czasu czuję, że mogę brać udział w modlitwie i nie muszę ciągle śledzić tekstu (wszystkie modlitwy są po angielsku). Czasami myślę, że minął tylko tydzień, a ja mogę zmówić modlitwę bez patrzenia w tekst (wiadomo, czasami zerkam); innym razem czuję ogromną frustrację w związku z angielskim. Myślę sobie, że minął tydzień, a ja wciąż potrzebuję patrzeć w tekst. Trzeba przyznać, że księża są bardzo cierpliwi i wspierają mnie, żebym nie traciła chęci do nauki. Czasami proszą mnie nawet o przeczytanie czytania.

Zazwyczaj wychodzę z domu 10-15 min przed 9, żeby zdążyć do szkoły na lekcje angielskiego i tam spędzam resztę czasu przed południem. W mojej klasie jest wiele innych osób w różnym wieku i różnych narodowości (Turcy, Brazylijczycy, Argentyńczycy, Meksykańczycy, Peruwiańczycy, Japończycy i Chińczycy).

Posiłki jemy razem z ojcami we wspólnocie. Jest to kolejny moment dzielenia. Nie tylko dzielimy się jedzeniem, ale dzielimy się z innymi swoim życiem. Jest to także dodatkowy czas na zacieśnienie więzi i naukę, uprzywilejowany czas wzrostu naszych relacji. Minął tylko tydzień, ale nasze relacje z każdym dniem umacniają się stopniowo i z każdym dniem wiemy o sobie coraz więcej.

W wolnym czasie mam możliwość zwiedzenia Londynu (Muzeum Historii Naturalnej, Muzeum Nauki, London Eye, Big Ben, Pałac Buckinghamów, ulicę Portobello (z wieloma różnymi straganami), królewskie parki (Hyde Park, Fontanna poświęcona księżnej Dianie, jezioro Serpentine, i wiele, wiele innych miejsc). Minął tylko tydzień, a mogłam zobaczyć tak dużo.

Poświęcam również trochę czasu na czytanie, rozmawianie, poznawanie innych czy pomoc w domu.

Tutaj mogę się uczyć w każdej sytuacji, niezależnie od tego, co robię. Natomiast wiem, że ważne jest, żeby być dostępnym, otwartym, przygotowanym, żeby pozwolić wydarzyć się danej sytuacji. Zrobić parę (albo dużo) błędów bez obaw i potem z pokorą zaakceptować wszystkie poprawki, korekty. Czytać, oglądać telewizję, słuchać wszystkiego, czego mogę, uczyć się indywidualnie. To wszystko jest bardzo ważne w nauce (angielskiego), ale przekonuję się, że mogę nauczyć się więcej za każdym razem, kiedy robię błędy i ktoś mnie poprawia. Uczę się, że taka poprawka ma też w jakiś sposób dodatkowy wymiar. Wymaga hojnego otwarcia, spontaniczności i empatii. To również pomaga wzrastać, zacieśniać relacje między tym, który poprawia i tym, który pozwoli się poprawić.

Marisa LMCWczoraj w niedzielę zdarzyło się coś wspaniałego! Według kalendarza etiopskiego, 11 września jest pierwszym dniem roku, nazywany jest „Enkutatash”, co oznacza w wolnym tłumaczeniu „prezent klejnotów”. Ojciec Frasa, który jest z nami zaledwie od kilku dni, zaprosił mnie do świętowania Nowego Roku ze Wspólnotą Etiopską. To było wspaniałe, rajskie doświadczenie! Eucharystia sprawowana na sposób etiopski trwała około 3 godzin. Msza św. była celebrowana w języku amharskim, więc miałam poważne trudności ze zrozumieniem czegokolwiek z tego, co mówili, odmawiali wspólnie czy śpiewali…

Marisa LMCNa końcu ojciec przedstawił mnie wspólnocie, która przywitała mnie z wielką przyjemnością i ogromną gościnnością. Zaprosili mnie także do uczestnictwa w tradycyjnym posiłku. Dzieliłam się posiłkiem z czterema dziećmi i ich mamą. Zrozumiałam, że jest to znak przyjaźni, gościnności i lojalności. „Ci, którzy jedzą ten sam posiłek nie mogą zostać zdradzeni” – powiedzieli. Spróbowałam takich potraw jak injera i gursha. Polegało to na tym, że ktoś zwijał kawałek injera, moczył w czymś i karmił kogoś, wkładając mu posiłek do ust – karmienie kogoś jest znakiem przyjaźni – lubię cię, więc cię karmię. Otrzymanie posiłku od kogoś jest znakiem gościnności i akceptacji, jak uścisk między przyjaciółmi. Minął zaledwie tydzień, a ja już zostałam pobłogosławiona przez przedstawicieli Etiopii! Zaproszono mnie również na kolejne spotkanie w niedzielę. W następną niedzielę, wrócę tam. To ciekawe, że pierwsze spotkanie, w którym doświadczyłam bliskości, kiedy zetknęłam się (na wzór chrztu) z kulturą etiopską i Etiopczykami, to wszystko zdarzyło się podczas mszy i podczas dzielenia się pokarmem. To prawdziwe błogosławieństwo!

Powoli kończę. Przed tym muszę jeszcze  zwrócić uwagę, że nie „tylko w Etiopii” zaczął się nowy rok. W jakiś sposób czuję, że coś zaczyna się w moim życiu: coś nowego, unikalnego, rozpoczęcie nowego etapu i zrobienie pierwszych kroków na polu misji, gdzie Bóg mi ufa.

Jaki tytuł powinnam użyć? Miłość – wspólnota, dzielenie się, służba, poprawki… – Miłość jest tytułem (i całą resztą).

Ważne jest to, że jestem tu dopiero tydzień i doświadczyłam wielu cudów, przeżyłam wiele pięknych spotkań, wiele pięknych doświadczeń… i jestem przekonana, że jeszcze więcej rzeczy przede mną. W rzeczywistości minął tylko tydzień…

„Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości.” J 10, 10b

Marisa Almeida, ŚMK, Londyn