Swieccy Misjonarze Komboniane

Cud Boży

en Mongoumba

Cud Boży to imię naszej najmniejszej (przy urodzeniu ważącej 1400g) protegowanej, której matka zmarła przy porodzie. Jej babcia zgłosiła się do naszej misji po wsparcie, w czasie gdy ja odbywałam wizytę w Bangui. Jako, że w Mongoumba nie ma mleka dla dzieci w szpitalu, dziewczynka została przysłana do nas,  do Odziału Żywienia, gdzie przez 15 dni była karmiona mlekiem specjalnie przygotowanym dla niedożywionych dzieci. Babcia dziewczynki chciała jaknajszybciej stamtąd odejsć i pewnego dnia wyszła i już nie wróciła zostawiając małą pod naszą opieką…

Jak tylko wróciłam do Mongoumba, pierwszym pytaniem, które mi zadano było „Co zrobimy z dzieckiem? Ono nie może i nie powinno pozostać w szpitalu!” Cała rodzina dziewczynki uciekła w głąb lasu, a bez rodziny, było niemożliwym zwrócenie się o pomoc do Sióstr Miłosierdzia w Mbaiki, bo po prostu nie mogły by przyjąć dziewczynki. W naszej społeczności zaczęliśmy więc zastanawiac się, czy może nie ma kogoś wśród nas, kto byłby gotów zająć sie dzieckiem. Okazało się, że jedna z naszych opiekunek chciała zająć się dziewczynką, jedynym problemem były koszty, z którymi wiązała się ta opieka (kobieta była wdową z małym dzieckiem bez żadnego wsparcia). Przedyskutowaliśmy wszystko i uzgodnilismy, że dziewczynka pozostanie z u niej a koszty ubrania i jedzenia będzie pokrywać Misja. Cud Boży (nazywana także Elżbietą) ma Matkę Adopcyjną! Obecnie ma 6 miesięcy, jest zdrowa i piękna! Takie właśnie sa małe wielkie Cuda Boga, które wciąż zachęcają nas do pracy na Misji.

Z wyrazami przyjaźni,

Élia Gomes ŚMK w Mongoumba

Łóżko jest łóżkiem, jeśli jest lóżkiem dla Ciebie

Lud  Borana to wpól koczownicze plemię  pasterskie żyjące  na dalekim południu Etiopii, którego życie toczy się wokół opieki nad stadem bydła: krowami, wielbłądami owcami i kozami –  podrożowanie z nimi w poszukiwaniu trawy i wody. Ich wzorzec życia dziś jest dokladnie taki sam jak setki lat wcześniej. W ostatnich latach wielokrotnie odwiedziłam (Maggie) lud Borana (głównie były to krótkoterminowe  wyjazdy w ramach programów zdrowotnych ) ze Zgromadzeniem Sióstr Miłosierdzia (SCCG), które służą wsród Borana, w wiejskiej placówce w Dadim. Czas tam spędzony wspominam niezykle miło i cieszę się, że mialam okazje poznać ten lud i doświadczyć życia z nimi. Jest coś niezwykłego w pasterzach, ich sposób życia, niedostępne skaliste tereny bardzo przyciagają.

Może to przez doswiadczanie chwil takich jak ta:

Kiedy pracowałam w Dadim, wraz z siostra Annie Joseph hinduska siostra misjonarka, pewnego piątkowego wieczoru wybrałyśmy sie do szpitala, żeby odwiedzić 2 pacientki chore na zapalenie płuc  – matkę wraz z jej 9-miesięczną córeczką. Kiedy weszłyśmy do pokoju, zobaczyłam, że matka z córeczka na rękach w dziwny sposób  siedziała na skraju łóżka. Siostra Annie poprosiła mnie o pomoc w przesunięciu materaca na ziemię, żeby matce bylo wygodniej zająć się dzieckiem. Gdy to zrobiłam, kobieta znów usiadła na roku materaca, w ten sam dziwaczny (dla mnie) sposób. Dotarło wtedy do mnie, że ona nigdy wcześniej nie widziała łóżka w takiej wersji jaką my znamy. Chwilę później, do pokoju wpadło dwóch chłopców ze skórą zwierząt pod pachą. Siostra Anna spojrzała na nich a potem wyszeptała do mnie „nic się nie dzieje, pozwólmy im to zrobić tak jak chcą”. Patrzyłyśmy w milczeniu, jak matka bierze skórę, rozkłada na podłodze i kładzie się na niej razem z córką. Chwilę poźniej obie spokojnie zasnęły.

Jak różny to spośób życia od tego, który znamy!

Wszyscy możemy dostosować się do wielu różnych miejsc i ludzi, ale to jak swobodnie się czujemy zależy od rzeczy, jedzenia, języka i przyzwyczajeń, które znamy, i które zawsze wypełniaja nasze serca spokojem. Opowiedziałam tą historię mojej przyjaciółce, uznała, że to niezwykły dar móc zatrzymać się i zrobić krok w tył żeby móc zobaczyć świat z perspektywy innej niż nasza. Jakże chętnie i często chcemy dzielić się  tylko naszym doświadczeniem, nasza wiedzą, naszymi myślami i pomysłami zapomninając o tym jak wiele wtedy  tracimy.

-Maggie i Mark Banga

ŚMK służacy w Awassie, Etiopia

Zdjęcia plemienia Borana w Dadim:

Borana Village Dynan 4611 ???????????????????????????????

Pierwsze spotkanie szkoleniowe ŚMK- Mozambik 2016r.

Carapira

Niedawno miałem okazję uczestniczyć w pierwszym spotkaniu formacji ŚMK w Mozambiku. Zostałem tam zaproszony w ramach szkolenia i nawiązywania dialogu z koordynatorem tamtejszej wspólnoty oraz  aby podzielić  się moim doświadczeniem. Podczas tego spotkania otrzymałem szansę spojrzenia na Boga jako Miłosiernego Ojca. Pomogło mi to zajrzeć w głąb mojego umysłu  i dojrzeć  pewne sprawy, o których póżniej dyskutowaliśmy.

Po  dniu osobistej refleksji, modlitw i dzielenia się swoimi przemyśleniami,  oraz doświadczenia Bożego miłosierdzia i odpoczynku, kontunuowaliśmy nasze spotkanie podsumowując rok 2015. Najpierw rozmawialiśmy o strukturze tamtejszej społeczności, zrealizowanych projektach: stołówce szkolnej, sprzedaży rękodzieła oraz o następnym projekcie  w Cabaceira. Nastepnie poruszylismy tematy animacji misyjnych, działalności duszpasterskiej, spraw ekonomicznych, oraz przyjazdów i wyjazdów w ramach społeczności.

Kolejnym punktem spotkania było wystąpienie brata Luisa (Doradca MCCJ dla grupy ŚMK w Mozambiku). Wspomniał on o wadze naszego powołania jako świeckich misjonarzy , ponieważ nasza praca na misjii jest niezwykle istotna i dzięki niej możemy wspierać i pomagać księżom którzy tam posługują oraz naszym braciom i siostrom. Także św. Daniel Comboni wspominał o tym, że świeccy są integralna częścią każdej misji.

Całe spotkanie zakończyliśmy wspólnym posiłkiem, gdzie miałem okazję spróbować wybornych zielonych pomidorów (w Meksyku robi się z nich ostry korzenny sos) i uczestniczyć w wesołej rozmowie na temat tradycyjnych potraw z różnych części świata.

LMC

Arnaldo Inasio Sualehe

List do rodziny komboniańskiej na Jubileuszowy rok Miłosierdzia

Daniel ComboniNie na krótką chwilę stworzył to Cudowne Serce… każde jego bicie wypełnione jest najczystszą i najmiłosierniejszą miłością do człowieka. Od momentu swego narodzenia, poświecony w żłóbku w Betlejem, spieszy aby głosić pokój temu światu po raz pierwszy: jako mały chłopiec w Egipcie, samotnik w Nazarecie, głosiciel dobrej Nowiny w Palestynie, dzieli swój los z biednymi, zaprasza maluczkich, aby do niego przyszli, dodaje otuchy w smutku, leczy chorych, i wskrzesza umarłych; wzywa, utrudzonych i przebacza skruszonym; umierając na krzyżu, z wielką łagodnością modli się za swoich oprawców, zmartwychwstały w chwale, posyła apostołów, aby głosili zbawienie całemu światu.”

(W 3323).

Droga Rodzino Komboniańska,

Wraz z tym listem – owocem modlitwy, przemyśleń i kontemplacji, kończymy Rok Życia Konsekrowanego i rozpoczynamy świętowanie Jubileuszowego Roku Miłosierdzia. W związku z tym, chcielibyśmy przedstawić wszystkim członkom Rodziny Komboniańskiej część naszych przemyśleń, a w szczególności chcemy zaprosić każdego z osobna do życia pełnego wyzwań i szans, jakie daje nam i naszej rodzinie ten rok Miłosierdzia. Razem z tym listem, chcielibyśmy zaproponować wam dzień modlitwy powszechnej, mając w pamięci słowa Komboniego: „Wszechmoc modlitwy jest nasza siłą”

“Kochać i przebaczać”

Powołani łaską Boga do podążania za Chrystusem śladami Św. Daniela Komboniego “W Nim bowiem wybrał nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. (Ef 1:4), otrzymaliśmy również , jako integralną część naszego charyzmatycznego DNA, powołanie do kontemplowania przebitego serca Chrystusa Ukrzyżowanego, najbardziej wymownego przykładu nieskończonego miłosierdzia Boga względem całej ludzkości. Powołanie to pozwala nam przemieniać nasze wnętrze, abyśmy także mogli obejmować wszystkich miłością i miłosierdziem „ ku chwale majestatu swej łaski,
którą obdarzył nas w Umiłowanym.  W Nim mamy odkupienie przez Jego krew – odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski.” (Ef 1:6-7).

Jako uczniowie i uczennice Chrystusa jesteśmy świadomi, że Ewangelia, którą chcemy głosić, jest większa niż my. Wezwanie nas do zaświadczenia o Chrystusie naszym życiem i słowami jest wymogiem dla nas jako kontynuatorów jego nauki, jednakże każdy z nas jest do tego powołany w innym stopniu i zakresie.

Poprzez naszą modlitwę codzienną, życie sakramentalne, kierownictwo duchowe i spotkania z braćmi i siostrami doświadczamy miłosierdzia Bożego. Jesteśmy wdzięczni Duchowi Świętemu, który działa w naszych sercach udzielając nam poczucia skruchy i oczyszczenia. Dziękujemy Bogu za radość z odpuszczenia win, radość, która odnawia nas i sprawia, że jesteśmy gotowi rozpoczynać wszystko na nowo, każdego dnia.

“Miłosierni jak Ojciec”: w naszych rodzinach i wspólnotach

Bóg kocha nas, przebacza nam i sprawia, że możemy doświadczać tajemnicy osobistego spotkania z nim i wyrażać jego miłosierdzie w stosunku do innych ludzi. W naszych wspólnotach i rodzinach, jesteśmy ciągle wzywani do wzajemnej akceptacji, poprzez Ducha Świętego, który jednoczy nas wokół Jezusa i sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej apostołami wieczernika.

W życiu codziennym, w momentach karcenia w braterski sposób naszych bliskich, a także podczas naszych spotkań i zebrań, dowiadujemy się w jakim stopniu żyjemy we wzajemnym miłosierdziu. Jeśli wszyscy staramy żyć się przesłaniem Dobrej Nowiny i miłosierną miłością Boga, pomagamy sobie wzajemnie wzrastać w Chrystusie, dostąpić oczyszczenia i pojednania z innymi.

Nasi bracia i siostry, członkowie rodziny, pomagają nam zrozumieć , że oni wybaczają nam wtedy gdy cierpliwie czekają i gdy robią krok w naszym kierunku. Sprawiają, że mamy kontakt z miłością, kiedy wierzą w nas pomimo naszych ograniczeń. Kiedy wspólnoty i rodziny żyją miłosierdziem, stają się miejscem łaski, uzdrowienia i pojednania w komunii z tymi, z którymi budują swoje życie, bez negowania trudności, słabości czy ograniczeń – swoich i innych osób.

Wszyscy mogą dostąpić łaski miłosierdzia którą my żyjemy. „Miłosierdzie nie zaprzecza sprawiedliwości, lecz raczej wyraża Boży sposób dotarcia do grzesznika, propozycję nowej szansy spojrzenia na siebie, nawrócenia i wiary” (MV 21).

Miłosierni w Ojcu: w społeczności apostolskiej

Bóg – nasz Ojciec, powołał nas do służby i dobrowolnej pracy w społeczności apostolskiej. Bardziej niż tylko do współpracy, wzywani jesteśmy do wzrastania, wychodzenia z siebie i przemienienia siebie w Chrystusa, posłusznego sługi. Nam, powołanym do życia zgodnie z nowym przykazaniem miłości: „Miłujcie się wzajemnie, jak ja was umiłowałem (Jn 13:34-35), Pan daje wszystkie potrzebne łaski po to aby głosić jego miłosierdzie i czynić nas zdolnymi do przebaczenia.

Dar miłosierdzia czyni nas zdolnymi do wyjścia z siebie, to życia czynami wrażliwości i wyrozumiałości dla innych: po to by być miłosiernymi względem ciała i względem ducha.

Często, ciężko jest nam żyć w miłosierdziu zgodnym z Duchem Chrystusowym. Zdaża się, ze jesteśmy bardziej zaangażowani w działalność charytatywną, misyjną względem tych, którzy są daleko a zapominamy o tych, z którymi żyjemy na co dzień, jako tych, których również jesteśmy powołani ewangelizować. Bóg, który chce żebyśmy byli miłosierni, pragnie byśmy byli miłosierni najpierw dla tych, którzy są najbliżej nas.

Miłosierni w Ojcu: względem dzieci Bożych

Nasz rodzaj służby zaprasza nas do powierzenia siebie Dzieciom Bożym, którzy witają nas w Jego imię. Doświadczenie uczy nas, ze jeśli jesteśmy otwarci i pokorni, nasi bracia i siostry będą miłosierni względem nas. Podejście arogancji i wyższości z naszej strony spowoduje różnego rodzaju negatywne reakcje. Powołanie do życia w miłosierdziu, (co też Komboni czynił) obliguje nas do podjęcia podróży w kierunku nawrócenia i życia pełnego prostoty, pokory i człowieczeństwa.

Miłosierni w Ojcu: w stosunku do instytucji

W czasie naszej przynależności do różnych Instytutów/ Grup/ Rodziny Komboniańskiej, wraz z wiekiem powinno w nas wzrastać poczucie miłości, zdrowej dumy i wdzięczności. Jednakże, niekiedy znajdujemy w sobie uczucia rozgoryczenia, destruktywnej krytyki oraz „terroryzmu plotek” jak nazywa to Papież Franciszek. Możemy mówić, że to jest część naszej ludzkiej natury naznaczonej grzechem i zmiennej. Nasze słabości nie powinny jednak ani nas zaskakiwać ani gorszyć. Nie powinny zmniejszać naszego poczucia przynależności, radości z faktu bycia Kombonianinem, czy naszego pragnienia zaangażowania w życie, a także naszego powołania do bycia świętym i zdolnym do poświęceń, śladami Komboniego. W tym roku, w roku Miłosierdzia, pozwólmy Bogu uleczyć nasz ból i rany, „ obleczmy się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość…” (Kol. 3:12) i oddajmy nasze nowe życie Rodzinie Komboniańskiej.

Miłosierni w Ojcu: Narzędzia miłosierdzia

Doświadczenie miłosierdzia napełnia nas radością i pragnieniem głoszenia słówjego miłosierdzie nie zna granic”(PS. 25:6) Podążając za przykładem Św. Daniela Komboniego, doświadczenie Bożego miłosierdzia sprawia, że otwieramy nasze serca i ramiona w kierunku cierpiących po to byśmy „pociechę otrzymaną od samego Boga, mogli ofiarować innym w ich utrapieniu” (2 Kor 1:4). W naszej służbie i obecności pośród dzieci Bożych, poprzez „bycie misjonarzem” jesteśmy wezwani do uczestnictwa w misji ratowania ludzi poprzez Miłosierdzie Boże objawione w Jezusie.

A więc…świętujmy Miłosierdzie

W tym jubileuszowym roku, przez wstawiennictwo Maryi, Miłosiernej Matki, prośmy Boga Ojca o dar przyznania się, że potrzebujemy jego miłosierdzia, i naszym pragnieniem jest być pojednanym: ze sobą samym, z naszymi braćmi i siostrami z naszych wspólnot, z członkami naszych rodzin, z naszymi współpracownikami, wszystkimi, którym służymy oraz z Grupami i Instytutami Komboniańskimi.

W związku z tym, chcemy zaprosić wszystkich członków Rodziny Kombonianskiej – ŚMK, SMK, IŚMK, MKSJ, – i inne grupy /ruchy, które czerpią inspirację z charyzmatu Komboniego, do świętowania, 17 Marca 2016 roku, XX rocznicy beatyfikacji Św. Daniela Komboniego, poprzez dzień modlitwy i kontemplacji Miłosierdzia Bożego, o którym świadczył także Komboni. Jest to zaproszenie dla nas Wszystkich, jako jego dzieci, abyśmy pozwolili sobie na przemianę naszego wnętrza Miłosiernemu Sercu Jezusa oraz żebyśmy się odrodzili do miłosierdzia i zaangażowania w głoszenie słowem i czynem Bożego Miłosierdzia najbardziej opuszczonym i cierpiącym.

 

Z wyrazami głebokiej miłości

Rada Generalna i Koordynator Centralnej Komisji ŚMK

Centralna Komisja:

SMK  – Siostry misjonarki Kombonianki

IŚMK- Instytut Świeckich Misjonarek Kombonianek,

MKSJ – Misjonarze Kombonianie Serca Jezusowego

ŚMK – Świeccy Misjonarze Kombonianie.

 

Rzym, 28 Luty, 2016.

Coś sie kończy, cos sie zaczyna…

Ewa

Wakacje naszych dzieci kończą się w ten poniedziałek, niezwykle długie wakacje, trwały trzy miesiące. Powodem tak długich wakacji  były wybory nowego prezydenta Ugandy, które odbyły się 18 lutego, na szczęście obyło się bez problemów i teraz cieszymy się pokojem.  Za niecałe trzy tygodnie znów będę w Polsce. Coś się kończy a coś zaczyna…

Podczas tych wakacji najwięcej czasu spędzałam z najmłodszymi dziećmi, które mają problemy w szkole. Można powiedzie, że prowadziłam im zajęcia wyrównawcze. Jednak tym razem zajęcia odbywały się w innym pomieszczeniu. Po wyremontowaniu otrzymałam do dyspozycji jadalnię, którą przekształciłam w pokój edukacyjny. Razem z dzieciakami spędzamy tam bardzo dużo czasu, który poświęcamy na edukację ale też dobrą zabawę. Malowanie farbami, zabawa plasteliną, wycinanki, kolorowanki – dla nas normalne i powszechne  – dla moich dzieci wyjątkowe, nowe.  Choć z wykształcenia jestem pracownikiem socjalnym, tutaj spełniam się w roli pani ze świetlicy. Przez cały mój pobyt tutaj przekonałam się, że to najlepsze miejsce dla mnie, chociaż jest to niesamowite, bo nigdy nie chciałam pracować z najmłodszymi dziećmi – misja uczy pokory i zaangażowania tam, gdzie jest potrzeba, a nie gdzie się chce. Czasami nasze wyobrażenia są nieprawdziwe, nasze widzenie świata inne, bez pokrycia z rzeczywistością i prawdziwymi potrzebami – potrzeba czasu, modlitwy, a przede wszystkim otwartości na działanie Ducha Świętego, aby odkryć czego tak naprawdę chce od ciebie Pan Bóg w tym miejscu. Nie mówię, że już to w zupełności wiem, ale po trochę zaczynam odkrywać, rozumieć po co mnie tu posłano. Pomimo, że mój czas dobiega końca wiem, że po wakacjach wrócę do moich dzieci, do St. Jude.

Ewa

St. Jude to nie tylko dzieci, ale też pracownicy – mamki, ludzie z którymi spędziłam dużą część czasu. Na początki mojej misji została mi przydzielone stanowisko osoby odpowiedzialnej za pracowników oraz za mamki. Było to ciężki zadanie – nadal jest. Jestem najmłodsza z wszystkich pracowników, a zostałam ich przełożonym. Miałam sprawdzać, oceniać. Sytuacja nie była komfortowa, bo przecież ja tu przyjechałam pomagać, a nie kontrolować. Jak pisałam – misja uczy pokory, ale też weryfikuje twoje wyobrażenia o samym sobie, wiedzę, zachowania. Muszę powiedzieć, że czasami najprostsze rzeczy prowadziły do nieporozumień. Sposób mówienia, postępowanie, gesty były czasami źle interpretowane, ale działało to w dwie strony. Na szczęście po czasie lepszych i gorszych dni nauczyliśmy się siebie, swoich zachowań, reakcji, oczekiwań.

Misja to także wspólnota – w moim przypadku niezwykła wspólnota. Zostałyśmy we cztery wysłane na nowe miejsce, otwierałyśmy wspólnotę w Gulu, przed nami istniała tylko w Matany, gdzie była nasza Danusia. Cztery młode, niedoświadczone dziewczyny, jedna Hiszpanka, trzy Polki. Czas spędzony na modlitwie, rozmowach, odpoczynku, ale także kłótniach, nieporozumieniach wymianie  poglądów – intensywny, piękny czas. To, co zawsze nas jednoczy to misja, ludzie, a przede wszystkim modlitwa. Każda z nas z innym obrazem Boga, ale z otwartym sercem i wiarą.

Dziękuję w imieniu moim i całej mojej wspólnoty za każdy dobry gest, kartki świąteczne, maile. W imieniu naszych dzieci za wsparcie finansowe – dzięki niemu mają nowe mundurki, lepsze jedzenie, sprawdziliśmy ich zdrowie i pokolorowałyśmy świat J Ale przede wszystkim dziękuję za każde dar modlitwy, za każde westchnienie za nas – bez Waszej modlitwy nie było by nas tutaj.

Ewa

Ewa Maziarz, ŚMK