Mamy nadzieję, że macie się dobrze. My mamy się doskonale Powolutku rozpoczynamy nowy rok szkolny. Linda z Piusem wracają do szkół by uczyć life skills. Ja coraz więcej czasu spędzam w przychodniach. Cierpliwie czekam na oficjalne pozwolenie na pracę w zawodzie. Do stałego grafiku wraca też nasza praca duszpasterska, projekt Why Blue Sky wspierający nauczycieli.
Ostatnie 3 tygodnie, przełom starego i nowego roku, spędziliśmy w drodze. Tuż po Bożym Narodzeniu, które spędziliśmy w Kitelakapel, wybraliśmy się w rejon Turkana zamieszkany przez plemię o tej samej nazwie. Wybraliśmy się tam wraz z Guilią i Hani, którzy ponownie nas odwiedzili i spędzili z nami przerwę świąteczno noworoczną 🙂 Pojechaliśmy odwiedzić dwie misje komboniańskie w miejscowościach Lokichar i Lodwar. Zbudowane od podstaw przez Misjonarzy Kombonianów. W samym środku pustkowia. W Lokichar znajduje się kościół, szkoła i ośrodek dla dzieci z różnymi niepełnosprawnościam. W pobliskich wioskach znajdują się kolejne szkoły wybudowane przez Kombonianów i oddane w ręce ludzi. Podobnie w Lodwar. Szkoły, kaplice, ośrodki zdrowia. Od ludzi dla ludzi. Stworzone z miłością by służyły innym.
W poniedziałek wróciliśmy z Nairobi. Spędziliśmy tam tydzień załatwiając różne formalności ale też poznając liczne projekty takie jak ośrodek dla dzieci w samym środku największych slumsów Afryki prowadzony przez naszego znajomego ze wspólnoty CLM czy dom dla dzieci ulicy Kivuli Center założony przez diecezjalnego księdza Kizito. Jako międzynarodowa wspólnota uczestniczyliśmy również w rocznym spotkaniu kenijskiej grupy CLM. Razem podsumowaliśmy 2023 rok oraz zaplanowaliśmy 2024. W trakcie spotkania zostali wybrani nowi liderzy jak również na uroczystej Mszy Świętej oficjalnie świecką misjonarką kombonianką została jedna z kandydatek, Mercy. To niezwykłe jak bardzo czujemy się częścią tej grupy.
W głowach mamy różne pomysły, zaplanowane warsztaty. Nowy Rok zapowiada się intensywnie. Będziemy Was na bieżąco informować co u nas słychać.
Pozdrawiamy serdecznie 🙂
27 października wylecieliśmy do Etiopii. Jest to nasz trzeci wyjazd. Podróż przebiegała bez zakłóceń i na czas przylecieliśmy do Addis Ababy. Z lotniska odebrała nas Siostra Janina – Franciszkanka, która przebywa w Etiopii już kilkanaście lat.
Następnego dnia wyruszyliśmy w dalszą drogę do miejsca naszego pobytu do Auasy do Magdy Soboki, która założyła i prowadzi Fundacje Dzieci Etiopii „Barkot”, aby pomóc Jej w pracy w Fundacji.
Po nas na dworzec autobusowy wyjechał mąż Magdy Etiopczyk, który nas bardzo ciepło przyjął.
Na nas czekała niespodzianka, którą przygotowała pracująca w szpitalu w Bushulo jako położna i pielęgniarka siostra Franciszkanka Misjonarka Maryi, Polka, Kamila z Łodzi. Do Niej przybyli po raz pierwszy rodzice z Polski (a jest tu od 8 lat). Niespodzianką była pięciodniowa wycieczka w głąb Etiopii do różnych plemion i na misje prowadzone przez Ojców Spiritanów.
Wycieczka trwała 5 dni. Rozpoczęła się 30 października, a skończyła 3 listopada.
W pierwszym dniu zatrzymaliśmy się w Arba Minch u ojców Spiritanów. Po drodze zwiedzaliśmy Park 40 źródeł.
Pierwszego dnia udaliśmy się na wycieczkę statkiem po jeziorze Chamo, gdzie oglądaliśmy krokodyle. Następnie pojechaliśmy do plemiennia Dorze, gdzie nas przebrano w ich plemienne, odświętne stroje, ugościli nas plackiem z mąki z liści bananowców, alkoholem i miodem z własnego wyrobu. Było to wspaniałe przeżycie. Domy ich są w kształcie pyska krokodyla. Wracając na nocleg na misję, zatrzymaliśmy się w fabryce ręcznego wyrobu jedwabiu i hodowli jedwabników. Zapoznaliśmy się z procesem ręcznej produkcji tkanin, z których również szyto gotowe produkty (szale, torby, bluzki itp.). To był bardzo owocny w przeżycia dzień.
O świcie po mszy św. 1 Listopada pożegnaliśmy ojców i udaliśmy się w dalszą podróż. Odwiedzamy krainę Mursi, plemię w Konso. Plemię to jest w Etiopii od XV wieku. Zaczęli swoje domy budować na górze, a droga wejścia do wioski i do domów prowadzi w kamiennymi korytarzami małej szerokości, aby nikt niepowołany się nie dostał, i tworzy trzy kręgi dookoła góry. Plemię to kultywuje swoje tradycje i zwyczaje, tworzy wspólnotę,
Docieramy wieczorem do Dżimma na nocleg w pensjonacie i kolację.
Bardzo wczesnym rankiem opuszczamy pensjonat i udajemy się w drogę w deszczu do wioski plemienia Turmi. Deszcz przestaje padać, a my z przewodnikiem i ochroną zwiedzamy wioskę plemienia, które zakłada, wg. starej tradycji talerze na dolną wargę ust, a wojownicy malują się. Plemię to co 3 – 4 miesiące zmienia swoje miejsce zamieszkania, szukając jedzenia dla swojej trzody – jest to plemiennie pasterskie. Mieszkańcy tego plemienia chodzą nago, czasami okrywając się pledem. Ciekawostką dla turystów jest to, że wieczorem jest uroczystość „ewangadi”, są to różne pokazy, skoki przez byki, tańce itp. Mężczyzna, z tego plemienia, gdy chce się żenić musi wykazać się odwagą i siłą, skoczyć przez 6 byków, a kobieta się biczuje. Rząd etiopski chce, aby to plemię się ubierało i posyłało dzieci do szkoły, ale oni nie chcą i niszczą ubrania, bo to nie ich kultura. W dzień mężczyźni są na polowaniu. W wiosce spotkaliśmy tylko kobiety i dzieci.
Udajemy się do Yabello na nocleg u misjonarzy Spiritanów. Ojcowie Misjonarze prowadzą pensjonat dla starszych chłopców i dziewcząt uczących się. Napotykają na duże trudności z zatrudnieniem nauczycieli, bo nauczyciele chcą bardzo duże wynagrodzeniem, na które ojców nie stać. W tej chwili chętnie widzieli by wolontariusza, który uczyłby angielskiego i informatyki. Oczywiście są problemy z pozwoleniem na pracę, więc taki wolontariusz mógłby pracować tylko przez trzy miesiące.
Niestety wycieczka szybko się kończy i wracamy do Auasy, zwiedzają po drodze hotel zbudowany z bambusów, jemy tam w restauracji Inka i wieczorem jesteśmy w domu. Była to wspaniała podróż, pełna nowych informacji o życiu niektórych plemion Etiopii, i działalności misji. Przybliżyło to nam kulturę i obyczaje plemion Etiopii.
My jednak nie przyjechaliśmym, aby odpoczywać, tylko trzeba zacząć coś zrobić dla innych. Odwiedzamy Ośrodek Misjonarek Miłości Matki Teresy i już dla Andrzeja jest propozycja pomocy: w izbie przyjęć i prac stolarskich. Siostra przełożona, Belgijka, przyjmuje go bardzo serdecznie. Ja postaram się pomagać Magdzie, a pracy nie brakuje.
Minęło już prawie pół roku odkąd przyjechałam do Kitelakapel. To niezwykłe jak wspaniale czuję się tutaj od samego początku. Pełna pokoju i radości, że to czego tak bardzo pragnęłam właśnie zaczyna się spełniać. W Kitelakapel pozostajemy we trójkę. Razem z Lindą, która przyjechała tu jako pierwsza oraz z Piusem, który jest tu już prawie rok. Te pierwsze miesiące to był piękny czas poznawania ludzi, siebie nawzajem we wspólnocie, wszystkiego tego co mnie otacza. Wiem, że ta przygoda nigdy się nie skończy. Przygoda poznawania. I to jest cudowne. Bo nadal chcę poznawać, uczyć się, smakować to życie w Afryce, które jest dla mnie pięknym darem.
W Kitelakapel mamy się bardzo dobrze. Nadal sporo czasu poświęcamy na naukę Suahili. Linda jest naszą nauczycielką. Mamy dużo pracy pastoralnej. Prowadzimy katechezy, grupę młodych misjonarzy (grupa św. Bakity), YCS (cotygodniowe spotkania z chłopakami ze szkoły średniej), szkółkę niedzielną dla najmłodszych, spotkania domowego kościoła. W każdą sobotę i niedzielę popołudniu organizujemy gry i zabawy dla dzieci.
Kilka tygodni temu zaczęłam chodzić do dwóch przychodni. Jedna znajduje się w Kechalibie, druga w centrum Kitelakapel. Moim marzeniem jest móc pracować tu jako fizjoterapeuta gdyż to nie tylko mój zawód ale i wielka pasja. Podjęłam już pewne kroki aby zacząć to realizować. Pius i Linda kontynuują pracę jako nauczyciele ucząc life skills w dwóch szkołach oraz prowadząc tutoring w szkole podstawowej. Miałam tą przyjemność obserwowania ich w pracy. Robią to naprawdę wspaniale angażując dzieci i młodzież. Zaczęliśmy również cotygodniowe warsztaty dla nauczycieli mające na celu podniesienie jakości nauczania. Warsztaty prowadzone są online przez organizację z Polski Why Blue Sky. Aktualnie trwają wakacje więc angażujemy się również w inne aktywności.
Wzięliśmy udział w bardzo ciekawych warsztatach w Nairobi organizowanych przez o. Macieja Zielińskiego na temat rodzajów osobowości. Planujemy również spędzić tydzień w Ugandzie prowadząc warsztaty dla nauczycieli i pielęgniarek.
Aktualnie staramy się zainstalować na naszym podwórku namiot by móc prowadzić spotkania również w razie niepogody oraz mały plac zabaw z huśtawką, zjeżdżalnią i karuzelą dla najmłodszych.
Przesyłamy wszystkim serdeczne pozdrowienia i polecamy się Waszym modlitwom 🙂
Przez pierwsze pół roku mojej misji w Arequipie (Peru) mieszkałam w domu Ojców Kombonianów przy kościele parafialnym. Wraz z przyjazdem Rossie – Świeckiej Misjonarki Kombonianki ze Stanów Zjednoczonych mogłyśmy przeprowadzić się do naszego nowego domu w Villa Ecologica – “dzielnicy” parafialnej, w której docelowo mamy realizować wszystkie nasze projekty. W czasie pandemii właścicielka zrobiła remont, dzięki któremu każda z nas ma swój pokój. Oprócz tego mamy salon, w którym możemy przyjmować gości, łazienkę, kuchnię i …garaż. Nie mamy samochodu, więc nie przydaje się nam on zbytnio, ale w każdej chwili można go przekształcić w dodatkowy pokój w razie gdyby nasza wspólnota się powiększyła. Wychodząc na ulicę od razu rzuca się w oczy ośnieżony szczyt wulkanu Chachani i wszechobecny tutaj kurz:)
W związku ze stosunkowo krótkim pobytem na misji nie zdecydowałyśmy się na przygarnięcie psa do obrony domu, mimo, że to tutaj bardzo popularna praktyka . Jednakże trzy sąsiedzkie kundelki uznały, że wyglądamy dosyć sympatycznie i w zamian za dokarmianie zaoferowały swoją pomoc jako strażnicy domostwa. Po kilku wspólnych tygodniach nawet pozwalają się pogłaskać i chcą się z nami bawić. Problemem jest jedynie ich ogromny apetyt, niezależnie od tego ile jedzenia otrzymały już danego dnia, zawsze są otwarte na więcej. Przeprowadzka do nowego domu zbiegła się w czasie z obchodem święta Niepodległości w Peru.
W tym dniu praktycznie w każdym domu była wywieszona biało-czerwona peruwiańska flaga. Ojciec Conrado – tutejszy proboszcz, zapytał nas, czy w naszym nowym mieszkaniu wywiesiłyśmy flagę i wyjaśnił nam, że to obywatelski obowiązek i za brak flagi można dostać grzywnę. Śmiał się jednak, że jak burmistrz zobaczy, że w domu mieszkają Polka i Amerykanka, to wręcz zakaże nam wieszać flagę Peru:)
Este sitio web utiliza cookies para mejorar su experiencia. Si continúa navegando consideramos que acepta el uso de cookies, pero puede optar por lo contrario si lo desea.
This website uses cookies to improve your experience. If you continue to browse we consider you accept the use of cookies, but you can opt-out if you wish. Acepto Puede obtener más información - You may have more information here
Politica y privacidad de Cookies - Privacy & Cookies Policy
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.