Swieccy Misjonarze Komboniane

W sprawie problemu handlu ludźmi

Talita Kum5 marca 2016r. w domu Werbistów w Lizbonie, odbyło się  seminarium na temat handlu ludźmi zorganizowane przez CAVITP i prowadzone przez siostrę Gabriellę Bottani, włoską Siostrę Misjonarkę Komboniankę.

Handel ludźmi to problem bardzo złożony, który zagraża życiu konkretnych osób, ich rodziń i całych społeczności. Wymaga mądrego i odważnego podejścia , profesjonalizmu i serca.

Nie bez przyczyny, zdaniem wybranym na otwarcie seminarium było: “Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na połów!” (Łk 5,4).

Pytamy więc: co jest tą głębią w naszym życiu: nasze zaufanie Bogu, nasze lęki i słabości, nasz wygląd, rany naszych braci, miłość do Boga i bliźniego…?

W czasie seminarium zaprezentowano konkretne sposoby na walkę  z procederem handlu ludźmi. Jednym z nich jest założona w 2009r. “Talita Kum” – Międzynarodowa Grupa Życia Konsekrowanego Przeciwko Handlu Ludźmi”.  (http://www.talithakum.info/). Jest to “sieć łącząca inne sieci”, która pozwala wprowadzić chęci i badania eksperckie w walkę przeciwko tej pladze niszczącej tak wiele żyć.

Podejście do problemu ma wiele aspektów.

Po pierwsze nacisk kładziony jest bardziej na zapobieganie niż ostrzeganie przed niebezpieczeństwem, które może się czaić za atrakcyjną ofertą pracy z drugiej części świata; pokazywanie perspektywy szczęśliwego życia w miejscu gdzie żyją inni ludzie, proponowanie alternatyw, które w pozytywny sposób angażują ludzi w różne wartościowe projekty.

Ostrzeganie zaś musi być praktykowane na różnych poziomach, zwłaszcza poprzez edukację. Ponieważ wszyscy mamy z tym do czynienia,  w społecznościach ważne jest ostrzeganie o różnych potencjalnie niebezpiecznych sytuacjach, przekazywanie opinii o danych miejscach, firmach, ochrona ofiar i członków ich rodzin  (dwie strony, które uczestniczą w tym koszmarze, często oddalone są od siebie tysiącem kilometrów).

Dla metodycznej, coraz lepiej  zorganizowanej i efektywnej akcji,  kluczowe są także studia i badania tego zagadnienia… ponieważ rozwiązywanie problemów dotyczących ludzkiego życia winno być zawsze monitorowane. Z psychologicznego, socjologicznego i duchowego punktu widzenia,  powszechna opieka nie może być ograniczana,  a doraźna pomoc wręcz wymagana.

Podczas spotkania zaprezentowano również kilka świadectw ludzi uratowanych z piekła handlu ludźmi. Prawdziwe historie, które opowiadają o determinacji ofiar, które przekroczyły ocean bólu i strachu i pomimo blizn były w stanie wrócić do życia, stanowią przykład odwagi i są znakiem nadzieji dla nas.

Osobiście, byłem pod wrażeniem świadectwa matki, która na widok swej córki powracającej do domu, wciąż naznaczonej i napiętnowanej przez środowisko, wyznaje z bólem: „…ale ona jest moją córką!”

Jakże inny byłby świat, gdybyśmy byli w stanie spojrzeć na ofiary …z miłością. Prawdziwie kontemplowalibyśmy tą prawdę, idąc za papieżem Franciszkiem, który mówi, że kto kocha, kontempluje.(cf. EG199).

Na końcu, dzielę się z wami wyzwaniem sieci Talita Kum,  każdy z nasz w jakiś sposób może przyczynić się do uratowania ludzkiego żyć. A więc,  zróbmy to!

Co możesz zrobić, żeby pomóc?:

  • Pogłębiać swoją wiedzę na temat zagadnienia handlu ludźmi na świecie i w twoim kraju
  • Skontaktować się z organizacjami w twoim kraju, działającymi przeciwko handlu ludźmi,
  • Zostać wolontariuszem w akcjach edukacyjnych i politycznych demonstracjach
  • Modlić się za organizacje i ludzi działających przeciwko handlu ludźmi
  • Wspierać i uczestniczyć w kampaniach przeciwko handlu ludźmi
  • Kupować produkty z socjoekonomicznych centrów reintegracji byłych ofiar handlu ludźmi
  • Wspierać finansowo organizacje i ruchy działające na rzecz likwidacji handlu ludźmi

“Jeśli chcesz iść szybko, idź sam.

Jeśli chcesz iść daleko, idź z kimś.”

(Przysłowie afrykańskie)

Pedro Moreira, ŚMK

Święta Wielkanocne – ŚMK, Hiszpania 2016

“Posłany aby miłosierdziem  uleczyć zraniony świat” – pod takim hasłem Grupa ŚMK z Hiszpanii obchodziła w Madrycie Triduum Paschalne.

To był bardzo intensywny czas wypełniony modlitwą, śmiechem, dzieleniem się myślami i marzeniami,  a przede wszystkim budowaniem rodziny i uczeniem się życia we wspólnocie.

ŚMK, Hiszpania

List do rodziny komboniańskiej na Jubileuszowy rok Miłosierdzia

Daniel ComboniNie na krótką chwilę stworzył to Cudowne Serce… każde jego bicie wypełnione jest najczystszą i najmiłosierniejszą miłością do człowieka. Od momentu swego narodzenia, poświecony w żłóbku w Betlejem, spieszy aby głosić pokój temu światu po raz pierwszy: jako mały chłopiec w Egipcie, samotnik w Nazarecie, głosiciel dobrej Nowiny w Palestynie, dzieli swój los z biednymi, zaprasza maluczkich, aby do niego przyszli, dodaje otuchy w smutku, leczy chorych, i wskrzesza umarłych; wzywa, utrudzonych i przebacza skruszonym; umierając na krzyżu, z wielką łagodnością modli się za swoich oprawców, zmartwychwstały w chwale, posyła apostołów, aby głosili zbawienie całemu światu.”

(W 3323).

Droga Rodzino Komboniańska,

Wraz z tym listem – owocem modlitwy, przemyśleń i kontemplacji, kończymy Rok Życia Konsekrowanego i rozpoczynamy świętowanie Jubileuszowego Roku Miłosierdzia. W związku z tym, chcielibyśmy przedstawić wszystkim członkom Rodziny Komboniańskiej część naszych przemyśleń, a w szczególności chcemy zaprosić każdego z osobna do życia pełnego wyzwań i szans, jakie daje nam i naszej rodzinie ten rok Miłosierdzia. Razem z tym listem, chcielibyśmy zaproponować wam dzień modlitwy powszechnej, mając w pamięci słowa Komboniego: „Wszechmoc modlitwy jest nasza siłą”

“Kochać i przebaczać”

Powołani łaską Boga do podążania za Chrystusem śladami Św. Daniela Komboniego “W Nim bowiem wybrał nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. (Ef 1:4), otrzymaliśmy również , jako integralną część naszego charyzmatycznego DNA, powołanie do kontemplowania przebitego serca Chrystusa Ukrzyżowanego, najbardziej wymownego przykładu nieskończonego miłosierdzia Boga względem całej ludzkości. Powołanie to pozwala nam przemieniać nasze wnętrze, abyśmy także mogli obejmować wszystkich miłością i miłosierdziem „ ku chwale majestatu swej łaski,
którą obdarzył nas w Umiłowanym.  W Nim mamy odkupienie przez Jego krew – odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski.” (Ef 1:6-7).

Jako uczniowie i uczennice Chrystusa jesteśmy świadomi, że Ewangelia, którą chcemy głosić, jest większa niż my. Wezwanie nas do zaświadczenia o Chrystusie naszym życiem i słowami jest wymogiem dla nas jako kontynuatorów jego nauki, jednakże każdy z nas jest do tego powołany w innym stopniu i zakresie.

Poprzez naszą modlitwę codzienną, życie sakramentalne, kierownictwo duchowe i spotkania z braćmi i siostrami doświadczamy miłosierdzia Bożego. Jesteśmy wdzięczni Duchowi Świętemu, który działa w naszych sercach udzielając nam poczucia skruchy i oczyszczenia. Dziękujemy Bogu za radość z odpuszczenia win, radość, która odnawia nas i sprawia, że jesteśmy gotowi rozpoczynać wszystko na nowo, każdego dnia.

“Miłosierni jak Ojciec”: w naszych rodzinach i wspólnotach

Bóg kocha nas, przebacza nam i sprawia, że możemy doświadczać tajemnicy osobistego spotkania z nim i wyrażać jego miłosierdzie w stosunku do innych ludzi. W naszych wspólnotach i rodzinach, jesteśmy ciągle wzywani do wzajemnej akceptacji, poprzez Ducha Świętego, który jednoczy nas wokół Jezusa i sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej apostołami wieczernika.

W życiu codziennym, w momentach karcenia w braterski sposób naszych bliskich, a także podczas naszych spotkań i zebrań, dowiadujemy się w jakim stopniu żyjemy we wzajemnym miłosierdziu. Jeśli wszyscy staramy żyć się przesłaniem Dobrej Nowiny i miłosierną miłością Boga, pomagamy sobie wzajemnie wzrastać w Chrystusie, dostąpić oczyszczenia i pojednania z innymi.

Nasi bracia i siostry, członkowie rodziny, pomagają nam zrozumieć , że oni wybaczają nam wtedy gdy cierpliwie czekają i gdy robią krok w naszym kierunku. Sprawiają, że mamy kontakt z miłością, kiedy wierzą w nas pomimo naszych ograniczeń. Kiedy wspólnoty i rodziny żyją miłosierdziem, stają się miejscem łaski, uzdrowienia i pojednania w komunii z tymi, z którymi budują swoje życie, bez negowania trudności, słabości czy ograniczeń – swoich i innych osób.

Wszyscy mogą dostąpić łaski miłosierdzia którą my żyjemy. „Miłosierdzie nie zaprzecza sprawiedliwości, lecz raczej wyraża Boży sposób dotarcia do grzesznika, propozycję nowej szansy spojrzenia na siebie, nawrócenia i wiary” (MV 21).

Miłosierni w Ojcu: w społeczności apostolskiej

Bóg – nasz Ojciec, powołał nas do służby i dobrowolnej pracy w społeczności apostolskiej. Bardziej niż tylko do współpracy, wzywani jesteśmy do wzrastania, wychodzenia z siebie i przemienienia siebie w Chrystusa, posłusznego sługi. Nam, powołanym do życia zgodnie z nowym przykazaniem miłości: „Miłujcie się wzajemnie, jak ja was umiłowałem (Jn 13:34-35), Pan daje wszystkie potrzebne łaski po to aby głosić jego miłosierdzie i czynić nas zdolnymi do przebaczenia.

Dar miłosierdzia czyni nas zdolnymi do wyjścia z siebie, to życia czynami wrażliwości i wyrozumiałości dla innych: po to by być miłosiernymi względem ciała i względem ducha.

Często, ciężko jest nam żyć w miłosierdziu zgodnym z Duchem Chrystusowym. Zdaża się, ze jesteśmy bardziej zaangażowani w działalność charytatywną, misyjną względem tych, którzy są daleko a zapominamy o tych, z którymi żyjemy na co dzień, jako tych, których również jesteśmy powołani ewangelizować. Bóg, który chce żebyśmy byli miłosierni, pragnie byśmy byli miłosierni najpierw dla tych, którzy są najbliżej nas.

Miłosierni w Ojcu: względem dzieci Bożych

Nasz rodzaj służby zaprasza nas do powierzenia siebie Dzieciom Bożym, którzy witają nas w Jego imię. Doświadczenie uczy nas, ze jeśli jesteśmy otwarci i pokorni, nasi bracia i siostry będą miłosierni względem nas. Podejście arogancji i wyższości z naszej strony spowoduje różnego rodzaju negatywne reakcje. Powołanie do życia w miłosierdziu, (co też Komboni czynił) obliguje nas do podjęcia podróży w kierunku nawrócenia i życia pełnego prostoty, pokory i człowieczeństwa.

Miłosierni w Ojcu: w stosunku do instytucji

W czasie naszej przynależności do różnych Instytutów/ Grup/ Rodziny Komboniańskiej, wraz z wiekiem powinno w nas wzrastać poczucie miłości, zdrowej dumy i wdzięczności. Jednakże, niekiedy znajdujemy w sobie uczucia rozgoryczenia, destruktywnej krytyki oraz „terroryzmu plotek” jak nazywa to Papież Franciszek. Możemy mówić, że to jest część naszej ludzkiej natury naznaczonej grzechem i zmiennej. Nasze słabości nie powinny jednak ani nas zaskakiwać ani gorszyć. Nie powinny zmniejszać naszego poczucia przynależności, radości z faktu bycia Kombonianinem, czy naszego pragnienia zaangażowania w życie, a także naszego powołania do bycia świętym i zdolnym do poświęceń, śladami Komboniego. W tym roku, w roku Miłosierdzia, pozwólmy Bogu uleczyć nasz ból i rany, „ obleczmy się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość…” (Kol. 3:12) i oddajmy nasze nowe życie Rodzinie Komboniańskiej.

Miłosierni w Ojcu: Narzędzia miłosierdzia

Doświadczenie miłosierdzia napełnia nas radością i pragnieniem głoszenia słówjego miłosierdzie nie zna granic”(PS. 25:6) Podążając za przykładem Św. Daniela Komboniego, doświadczenie Bożego miłosierdzia sprawia, że otwieramy nasze serca i ramiona w kierunku cierpiących po to byśmy „pociechę otrzymaną od samego Boga, mogli ofiarować innym w ich utrapieniu” (2 Kor 1:4). W naszej służbie i obecności pośród dzieci Bożych, poprzez „bycie misjonarzem” jesteśmy wezwani do uczestnictwa w misji ratowania ludzi poprzez Miłosierdzie Boże objawione w Jezusie.

A więc…świętujmy Miłosierdzie

W tym jubileuszowym roku, przez wstawiennictwo Maryi, Miłosiernej Matki, prośmy Boga Ojca o dar przyznania się, że potrzebujemy jego miłosierdzia, i naszym pragnieniem jest być pojednanym: ze sobą samym, z naszymi braćmi i siostrami z naszych wspólnot, z członkami naszych rodzin, z naszymi współpracownikami, wszystkimi, którym służymy oraz z Grupami i Instytutami Komboniańskimi.

W związku z tym, chcemy zaprosić wszystkich członków Rodziny Kombonianskiej – ŚMK, SMK, IŚMK, MKSJ, – i inne grupy /ruchy, które czerpią inspirację z charyzmatu Komboniego, do świętowania, 17 Marca 2016 roku, XX rocznicy beatyfikacji Św. Daniela Komboniego, poprzez dzień modlitwy i kontemplacji Miłosierdzia Bożego, o którym świadczył także Komboni. Jest to zaproszenie dla nas Wszystkich, jako jego dzieci, abyśmy pozwolili sobie na przemianę naszego wnętrza Miłosiernemu Sercu Jezusa oraz żebyśmy się odrodzili do miłosierdzia i zaangażowania w głoszenie słowem i czynem Bożego Miłosierdzia najbardziej opuszczonym i cierpiącym.

 

Z wyrazami głebokiej miłości

Rada Generalna i Koordynator Centralnej Komisji ŚMK

Centralna Komisja:

SMK  – Siostry misjonarki Kombonianki

IŚMK- Instytut Świeckich Misjonarek Kombonianek,

MKSJ – Misjonarze Kombonianie Serca Jezusowego

ŚMK – Świeccy Misjonarze Kombonianie.

 

Rzym, 28 Luty, 2016.

Coś sie kończy, cos sie zaczyna…

Ewa

Wakacje naszych dzieci kończą się w ten poniedziałek, niezwykle długie wakacje, trwały trzy miesiące. Powodem tak długich wakacji  były wybory nowego prezydenta Ugandy, które odbyły się 18 lutego, na szczęście obyło się bez problemów i teraz cieszymy się pokojem.  Za niecałe trzy tygodnie znów będę w Polsce. Coś się kończy a coś zaczyna…

Podczas tych wakacji najwięcej czasu spędzałam z najmłodszymi dziećmi, które mają problemy w szkole. Można powiedzie, że prowadziłam im zajęcia wyrównawcze. Jednak tym razem zajęcia odbywały się w innym pomieszczeniu. Po wyremontowaniu otrzymałam do dyspozycji jadalnię, którą przekształciłam w pokój edukacyjny. Razem z dzieciakami spędzamy tam bardzo dużo czasu, który poświęcamy na edukację ale też dobrą zabawę. Malowanie farbami, zabawa plasteliną, wycinanki, kolorowanki – dla nas normalne i powszechne  – dla moich dzieci wyjątkowe, nowe.  Choć z wykształcenia jestem pracownikiem socjalnym, tutaj spełniam się w roli pani ze świetlicy. Przez cały mój pobyt tutaj przekonałam się, że to najlepsze miejsce dla mnie, chociaż jest to niesamowite, bo nigdy nie chciałam pracować z najmłodszymi dziećmi – misja uczy pokory i zaangażowania tam, gdzie jest potrzeba, a nie gdzie się chce. Czasami nasze wyobrażenia są nieprawdziwe, nasze widzenie świata inne, bez pokrycia z rzeczywistością i prawdziwymi potrzebami – potrzeba czasu, modlitwy, a przede wszystkim otwartości na działanie Ducha Świętego, aby odkryć czego tak naprawdę chce od ciebie Pan Bóg w tym miejscu. Nie mówię, że już to w zupełności wiem, ale po trochę zaczynam odkrywać, rozumieć po co mnie tu posłano. Pomimo, że mój czas dobiega końca wiem, że po wakacjach wrócę do moich dzieci, do St. Jude.

Ewa

St. Jude to nie tylko dzieci, ale też pracownicy – mamki, ludzie z którymi spędziłam dużą część czasu. Na początki mojej misji została mi przydzielone stanowisko osoby odpowiedzialnej za pracowników oraz za mamki. Było to ciężki zadanie – nadal jest. Jestem najmłodsza z wszystkich pracowników, a zostałam ich przełożonym. Miałam sprawdzać, oceniać. Sytuacja nie była komfortowa, bo przecież ja tu przyjechałam pomagać, a nie kontrolować. Jak pisałam – misja uczy pokory, ale też weryfikuje twoje wyobrażenia o samym sobie, wiedzę, zachowania. Muszę powiedzieć, że czasami najprostsze rzeczy prowadziły do nieporozumień. Sposób mówienia, postępowanie, gesty były czasami źle interpretowane, ale działało to w dwie strony. Na szczęście po czasie lepszych i gorszych dni nauczyliśmy się siebie, swoich zachowań, reakcji, oczekiwań.

Misja to także wspólnota – w moim przypadku niezwykła wspólnota. Zostałyśmy we cztery wysłane na nowe miejsce, otwierałyśmy wspólnotę w Gulu, przed nami istniała tylko w Matany, gdzie była nasza Danusia. Cztery młode, niedoświadczone dziewczyny, jedna Hiszpanka, trzy Polki. Czas spędzony na modlitwie, rozmowach, odpoczynku, ale także kłótniach, nieporozumieniach wymianie  poglądów – intensywny, piękny czas. To, co zawsze nas jednoczy to misja, ludzie, a przede wszystkim modlitwa. Każda z nas z innym obrazem Boga, ale z otwartym sercem i wiarą.

Dziękuję w imieniu moim i całej mojej wspólnoty za każdy dobry gest, kartki świąteczne, maile. W imieniu naszych dzieci za wsparcie finansowe – dzięki niemu mają nowe mundurki, lepsze jedzenie, sprawdziliśmy ich zdrowie i pokolorowałyśmy świat J Ale przede wszystkim dziękuję za każde dar modlitwy, za każde westchnienie za nas – bez Waszej modlitwy nie było by nas tutaj.

Ewa

Ewa Maziarz, ŚMK

Mój czas w Londynie

MagdaMinął już miesiąc odkąd przybyłam do Londynu. Jestem tutaj po to, by uczyć się języka angielskiego, który będzie mi potrzebny na misji w Etiopii. Przebywam w domu Misjonarzy Kombonianów w dzielnicy Notting Hill. Ojcowie od początku są dla mnie bardzo mili i pomocni w mojej nauce. Każdego dnia spędzamy razem czas przy posiłkach, na modlitwie i w czasie Mszy Świętej. Doradzają, pozwalają mi codziennie czytać czytania na Mszy Świętej i poprawiają moje błędy. Są wyrozumiali, gdy czegoś nie rozumiem. Na szczęście takich sytuacji z biegiem czasu jest coraz mniej.

 

MagdaStaram się dobrze wykorzystać ten pobyt w Anglii. Rano chodzę do szkoły językowej, natomiast popołudnia i wieczory mam do swojej dyspozycji i zwykle poświęcam je nauce. Jednakże wciąż największy problem stanowi dla mnie rozmawianie z ludźmi, dlatego też szukam wielu okazji , by ćwiczyć angielski w praktyce. Zwykle przynajmniej raz w tygodniu, spotykam się ze znajomymi z mojej szkoły, na kręglach, spacerze, czy w kawiarni. Możemy poznawać siebie nawzajem, ćwiczyć angielski, a ponadto spędzić mile czas. Są to ludzie z różnych państw i kontynentów, więc jest bardzo ciekawie i różnorodnie. Ostatnio odkryłam, że w różnych częściach Londynu są organizowane konwersacje dla osób, które uczą się języka. Znalazłam jedno miejsce, gdzie mogę w każdy piątek za darmo uczestniczyć w takiej dyskusji. Raz w tygodniu chodzę też na spotkania grupy „Soul Food”, gdzie wspólnie się modlimy, rozwijamy się duchowo, słuchamy konferencji i dzielimy się swoją wiarą z innymi.

W Londynie oprócz wspólnoty Ojców Kombonianów, mieszkają również Siostry Kombonianki. Miałam już okazję poznać część z nich. Niestety nie wszystkie były obecne, kiedy zawitaliśmy u nich pewnego dnia wraz z dwoma ojcami bez zapowiedzi. Siostry oczywiście nas dobrze przyjęły, poczęstowały kawą i ciasteczkami i porozmawialiśmy sobie nieco. Zaprosiły mnie na kolejne spotkanie, kiedy będą miały trochę więcej czasu. Myślę, że warto dbać o nasze rodzinne komboniańskie więzi.

MagdaLondyn jest miastem wielokulturowym, bardzo zróżnicowanym i tętniącym życiem. Pozwiedzałam już sporo miejsc, różne słynne ulice, budynki, parki, muzea. Na placach uliczni artyści pokazują swoje zdolności, nowoczesne i multimedialne muzea są pełne niezwykłych eksponatów, pałace, piękne stare budynki i pomniki przywołują historię, kolorowe neony zachęcają do zakupów, restauracje i puby na brak klientów narzekać nie mogą, a ulicami spacerują tłumy przechodniów. To wszystko razem zachwyca, imponuje, ciekawi, ale z drugiej strony trochę męczy, zwłaszcza ścisłe centrum miasta, gdzie jest masa ludzi, straszny przepych i hałas. A na ulicach między tym wszystkim siedzą, czasem śpią lub żebrzą o pieniądze bezdomni. Myślę, że właśnie ten widok męczy mnie najbardziej.

Madzia Fiec