Swieccy Misjonarze Komboniane

Historia rodziny z Villa Ecologica

LMC Arequipa

Andrea to piękna i ciepła 3-letnia dziewczynka, ktora mieszka w małym domu w najbiedniejszym regionie Arequipa w Peru. Andrea mieszka z rodzicami i dwoma starszymi braćmi. Jej życie od początku było trudne. Jej rodzina jest bardzo biedna, w domu jest tylko jedna żarówka, 2 łózka, brak bieżącej wody i większości okien. W rezultacie w domu jest bardzo zimno, zwłaszcza w nocy. Ich sytuacja jeszcze się pogorszyła, gdy ojciec dziewczynki upadł i uderzył sie w głowę około 6 tygodni temu. W przeszłości cierpiał na chroniczne napady drgawek i potrzebował hospitalizacji z powodu krwiaka, którego miał zeszłej jesieni. Większość i tak już niewielkich dochodów tej rodziny, przeznaczona była na koszty leczenia.

LMC Arequipa

W domu znajduje sie niewielka kuchenka gazowa, jednakże nie zawsze wystarcza pieniędzy na gaz, w zwiazku z tym dzieci często nie jedzą ciepłych posiłków. Dziura w ziemi pełni funkcję toalety a wąż ogrodowy, współdzielony z sąsiadami zapewnia dostep do wody pitnej. Pierwsze słowa jakie Andrea wypowiedziała, kiedy tam przybyliśmy to: “Mój tato jest w szpitalu” a nie “Jestem głodna”. Jej słowa nas poruszyły, łzy staneły w oczach, bo oto dobro jej ojca była dla tej dziewczynki ważniejsze niż jej własne.

W Andrei jasno widać słowa Chrystusa (Mt 5: 3,6):

Błogosławieni ubodzy w Duchu, do nich bowiem należy Królestwo Niebieskie.

Błogosławieni głodni i spragnieni sprawiedliwości albowiem oni będa nasyceni.

Andrea i jej rodzina nie potrzebują współczucia, a raczej podstawowych rzeczy  tak dla nas oczywistych  jak woda i jedzenie. Razem z Karissą, siostra Yanibell i przyjaciólmi, wykorzystaliśmy troche środków, otrzymanych od dr Barbary De Lateur- dziękujemy jej bardzo za ciągłe wspieranie naszych starań. Mamy zamiar zbudowac niewielką kuchnię dla tej rodziny, aby jedzenie i woda były w domu dostępne. Mamy nadzieję, że będziemy w stanie zrobić dla nich więcej w przyszłosci, zbudować łazienkę, o ile środki nam na to pozwolą. Poprosiliśmy rowniez rodziców Andreii o pozwolenie aby dziewczynka  odwiedzała nas w weekendy, aby choć przez chwilę mogła przebywać w bezpiecznych, ciepłych warunkach.

LMC Arequipa
Andrea`s home

Niech Bóg błogosławi wszystkich modlących sie za Andreę i jej rodzinę. Pamiętajcie, że równość zaczyna się od dzielenia się z innymi.

Pokój Wam,

Matt, Karissa, Lydia, iViolet Misner

 

Promocja powołania w Ghanie

CLM Ghana

Instytut W Domu Ojca założony przez Misjonarzy Kombonianów jest ośrodkiem pokazującym miłość Boga dla biednych i opuszczonych. W tym celu prawie co roku nowi członkowie są wprowadzani do domu, podczas gdy inni opuszczają ośrodek aby kontynuować szkołę średnią dla dorosłych lub zacząć studia wyższe. Kandydaci ŚMK żyją na terenie instytucji, żeby zobaczyć dobro poszerzające horyzont wszystkich tych, którzy funkcjonują w ramach instytutu. Dlatego planujemy rozpocząć spotkania Grupy Powołaniowej. Ale zanim zaczniemy zastanowiliśmy się nad naszą rolą jako ŚMK. Poza naszymi różnymi posługami, myśleliśmy o tym co identyfikuje nas jako ŚMK. Jesteśmy bardzo zaangażowani w aktywności domu, ale chcemy teraz bardziej skupić się na naszej identyfikacji jako ŚMK i podążaniu za charyzmatem św. Daniela Komboniego. Kontynuujemy refleksję, żeby wybrać specjalne usługi W Domu Ojca w uzupełnieniu jako Promocja Powołania.

Dlatego zaprosiliśmy scholastyka do zaprezentowania tematu podczas wakacji, 17 lipca.

W swojej prezentacji wyjaśnił on sens powołania i zademonstrował rodzaje powołań, jakie możemy odnaleźć w Biblii. Wspaniałą częścią było podzielenie się własnym doświadczeniem studiowania teologii od początku do końca przez całe trzy lata. Scholastyk spotkanie podsumował podkreśleniem potrzeby wiary oraz modlitwy o dobre życie z Bogiem. Justin Nougnui, koordynator grupy ŚMK pomagał scholastykowi przy tłumaczeniu. Oprócz tego co powiedział scholastyk, koordynator grupy ŚMK zwrócił uwagę dzieci i wszystkich słuchaczy na powagę utrzymania dobrych wyników w nauce. Ważne jest to, aby być poważnym i skoncentrowanym zanim osiągnie się swój cel, a także nie należy rezygnować z osiągania wyników w nauce jeśli chce się odpowiedzieć na Boże wołanie. Potem zmotywował dzieci, żeby skupiły się na swojej nauce jeśli chcą osiągnąć wielkie rzeczy w życiu.

Justin Nougnui

15 dni w Etiopii

LMC Etiopia

Minęło 15 dni odkąd przybyliśmy do Etiopii, 15 dni wypełnionych intensywnymi emocjami, uczuciami i kolorami.

Podróżowanie jako rodzina z dwiema córkami, w wieku 14. i 15. lat, jest dużo bardziej skomplikowane niż wtedy, kiedy byliśmy w Mozambiku kilkanaście lat wcześniej. W zasadzie dla dziewczyn jest to pierwszy kontakt z Afryką (który pamiętają), z tymi wszystkimi różnicami, nie tylko w tym jak wyglądają miasta, stragany z owocami, niesamowitymi korkami, uczuciem przyciągania uwagi gdziekolwiek się udajemy, ale przede wszystkim w tym, że nie potrafimy mówić w ich języku i w konsekwencji nie jesteśmy w stanie zrozumieć punktu widzenia świata przez tych ludzi, ich życia i rzeczywistości, która ich otacza.

Tutaj w Awassie jest kilkanaście trzy- lub czteropiętrowych budynków, większość z nich jest zbudowanych w miejscu, gdzie, jak nam powiedziano, wiele się zmieniło przez ostatnie kilka lat. Przykładem tego mogą być szerokie brukowane ulice i wiele hoteli. W rzeczywistości jest to drugie lub trzecie miasto w kraju i prawdopodobnie najpiękniejsze. Jest usytuowane niedaleko dość dużego jeziora, z niesamowitą roślinnością i dzikimi zwierzętami, co sprawia, że jest ono jedną z ulubionych atrakcji turystycznych wśród Etiopczyków. Mimo wszystko, jest duży kontrast pomiędzy Mozambikiem a naszymi hiszpańskimi miastami. Nasze córki były zdziwione brudnymi ulicami, stosami drewna, używanymi do gotowania, kozami, owcami a czasami nawet krowami wałęsającymi się swobodnie po ulicach i tym, że kiedy zaczyna padać, życie się nie zatrzymuje i nikt nie używa parasola… Ponad tymi wszystkimi różnicami, dziewczyny zauważają uprzejmość ludzi, ich uśmiech i pozdrowienia, widzą, że ludzie nie biegają tu i tam, że msza trwa 1 h 45 min i ludzie są z tego powodu szczęśliwi. Mam nadzieję, że nauczą się dużo od tych ludzi i że to doświadczenie nauczy ich wartości, które są inne niż te w naszym „pierwszym” świecie.

Zarówno Wspólnota Kombonianów jak i Wspólnota Świeskich Misjonarzy Kombonianów otoczyli nas troskliwą opieką i w tej chwili są gotowi do towarzyszenia nam i wyjaśniania realiów tego pięknego kraju. Mieszka w nim ponad 80 mln ludzi. Spośród nich 6 % mieszka w stolicy, 0.9% mieszkańców to Katolicy. Pozostali to 45% Ortodoksyjnych Chrześcijan oraz 45 % Muzułmanów. Jest to kraj, gdzie w wielu obszarach misje katolickie są miejscami pierwszej ewangelizacji, które bardzo potrzebują powołań wśród rdzennej ludności. Pomimo ich małej liczby ludzie ci chętnie pomagają innym w ich rozwoju na płaszczyźnie socjalnej i ogólnoludzkiej. Mieliśmy okazję poznać pracę innych kongregacji religijnych tutaj w Awassie, działalności szpitali, szkół podstawowych i ponadpodstawowych, szkół przygotowujących do wykonywania zawodu pielęgniarki oraz innych profesji. Jest bardzo dużo do zrobienia, szczególne w kwestii wsparcia kobiet, edukacji, zdrowia. W kwestii dostarczenia środków dla prawdziwego rozwoju tego społeczeństwa.

Wspólnota ŚMK poinformowała nas o różnych możliwościach działania, w które są zaangażowani, zarówno na gruncie apostolskim jak i socjalnym. Towarzyszymy im w tych zadaniach tak, jak umiemy najlepiej, żeby po pierwsze – wiedzieć, co realizują, a co najważniejsze – żeby zobaczyć miłość, z jaką to robią: słodycz i tkliwość, którą okazują dzieciom w szczególnych trudnościach; pracę, jaką wykonują z młodymi ludźmi w parafii; ich poczucie odpowiedzialności; świadectwo życia rodzinnego; ich poświęcenie dla najuboższych. Wszystko to przeniknięte jest charyzmatem św. Daniela Komboniego, żeby zbawić Afrykę przez Afrykę, zostawić światło dla innych, bardziej towarzyszyć innym niż dowodzić, w duchu prostoty i pokory jak wypada obcym, posłanym jako wspólnota aby głosić Miłość Ojca i aby budować Jego Królestwo.

Dziękujemy Ojcu za to powołanie i za możliwość przeżycia tego doświadczenia jako rodzina.

LMC Etiopia

Maricarmen, ŚMK, Hiszpania

Świadkowie nadziei

Emma

Świadkowie nadziei to grupa, która od 5 lat spotyka sie w komboniańskim domu Sprawiedliwości i Pokoju.

Jest to grupa samopomocy, składająca sie z osób uzależnionych od alkoholu, narkotyków, z depresją i innymi formami uzależnienia, które nie pozwalają im cieszyć sie w pełni wolnością. Przychodzą tam głownie kobiety, matki, żony z dziećmi lub mężami aby radzić sobie z tym ogromnym problemem. Grupa skupia sie głownie na nauczaniu i dzieleniu się doświadczeniem. Opowiadanie o problemie działa jak terapia – pozwala na podzielenie się bólem, daje siłę i wsparcie. Uczy akceptacji i słuchania innych. Dzięki temu, człowiek czuje sie mniej samotny, hostorie sa podobne, w każdej z nich przewija sie motyw walki z psychiczną i fizyczną zależnością, która zniewala. Piękno grupy polega na tym, że to taka “mała rodzina”, gdzie osoby są łączą przyjacielskie relacje. Grupa dzieli się ze sobą wszystkim, a zaufanie i autentyczność są jej fundamentami. Minęło juz ponad dwa lata od kiedy dołączyłam do grupy jako wolontariuszka i stałam sie częścią “rodziny”. W każdy wtorek o 19:30 spotykamy się i wzajemnie słuchamy. Są dni kiedy jest nas bardzo dużo, czasami mniej, ale najważniejsze jest to że w każdy wtorkowy wieczór, Dom Komboniego pozostaje otwarty, aby w atmosferze gościnności dzielić nie tylko te smutne i bolesne ale także radosne i szczęśliwe momenty. Są ciężary, które bardzo ciężko dźwiga się samemu. Potrzeba przełamać wstyd aby sie nimi podzielić. Dlatego powstali Świadkowie nadziei, aby pomóc ludziom przejść przez trudności razem i pomów prostymi i konkretnymi działaniami. Razem z Reginą (wolontariuszką psychologiem) zaczynamy od poruszenia prowokacyjnego tematu, skąd możemy rozpocząć rozważania nad problemami, które mają tutaj ludzie, odnieść się do ich doświadczeń co prowadzi do zwiększenia samoświadomości, rozpoznania w temacie własnej historii i nabrania szacunku do siebie, wzięcia spraw w swoje ręce z odwagą i determinacją.

Zawsze bardzo osobiście i intensywnie przeżywam momenty radości jak i opowieści o niezagojonych jeszcze ranach. Każda historia jest jak czytanie Ewangelii,  pełne trudności, walk, zwycięstw, rozczarowań, poszukiwania miłości, która ocala, bo tylko miłość nas ratuje: miłość do siebie, do innych, do życia.

Na krańcu świata, gdzie wielu rzeczy brakuje, cudownym jest zobaczyć jak organizują się ludzie, sercem szukający najprostszych rozwiązań (np. tworzenie grupy samopomocy), znajdujący siłę i pragnienie zmiany. Razem możemy wszystko!

Emma, ŚMK

Pierwszy tydzień w Etiopii

CLM-Community-in-Awassa

To już tydzień upłynął od naszego przylotu do Etiopii a wydaje się jakby to było wczoraj.

Jak dotąd, spędzaliśmy czas głownie na witaniu się  z wszystkimi i zapoznawaniu z codziennością wspólnoty.

Pierwszego dnia w Addis Abebie odwiedziliśmy dom prowincjała i spędziliśmy trochę czasu z Ojcem Julio Ocaña, razem z którym odbyliśmy doświadczenie wspólnotowe przed naszym wyjazdem na misje do Mozambiku. Bardzo miło wspominaliśmy ten czas przygotowania do wyjazdu na misje po raz pierwszy. Teraz po prawie 18 latach spotkaliśmy się ponownie, tym razem w Etiopii.

Po wielu latach spotkaliśmy również Ojca Juana Nuñez. Kiedy go poznaliśmy był prowincjałem Hiszpanii a my zaczynaliśmy naszą przygodę z ŚMK. Spotkaliśmy więc wielu przyjaciół, a także poznaliśmy kilku nowych ŚMK.

Nasza wycieczka do Awassy była bardzo urokliwa. Zatrzymaliśmy się niedaleko jednego z największych jezior w okolicy. Zawsze dobrze jest podróżować samochodem, bo daje to możliwość zobaczenia kraju, dróg, wsi, upraw. Było nieuniknionym porównać warunki z tymi jakie spotkaliśmy  w Mozambiku i innych krajach. Widzieliśmy pola orane przez bydło domowe lub niezliczoną ilość osłów ciągnącą wozy transportujące wodę, ziemniaki itp.

W końcu dotarliśmy do Awassy, stolicy południowych stanów. Poznaliśmy Ojca Mansueto, tamtejszego przeora, który przyjął nas bardzo serdecznie i resztę wspólnoty. To jest dom  przejazdowy dla różnych wspólnot z południa, więc zdarzyło się nam spotkać kilku misjonarzy, którzy przyjechali tam na zakupy, odebrać pocztę bądź naprawić samochód.

W końcu spotkaliśmy się z naszymi ukochanymi ŚMK. Mark pierwszy dotarł do domu Kombonian ogłaszając nasz przyjazd, zostawiliśmy bagaże i ruszyliśmy na powitanie reszty wspólnoty (mieszkają jedynie 5 min od domu). Spotkaliśmy się z Maggie i jej trójką dzieci: Emebetem, Isayasem i Teibe, jak również z Magdą i Madzią  – ŚMK z Polski. Wraz z miłym powitaniem otrzymaliśmy ręcznie robiony przez tamtejsze dzieci plakat i pyszną kolację.

To jest takie piękno międzynarodowości, gdzie Kanadyjczycy, Polacy I Hiszpanie czują się członkami tej samej rodziny.

Codziennie robimy coś innego. Wszyscy są bardzo troskliwi, dbają o nas, planują nasz pobyt, co chwilę odkrywamy coś nowego. Każdy z członków tutejszej społeczności rozmawiał z nami, pokazywał nam miejsca,  w których pracuje i  zadania, w które jest zaangażowany, znalazł także chwilę aby oprowadzić nas po okolicy – ale szczegóły tych wycieczek zostawimy na następny post.

Doceniamy bardzo do doświadczenie życia w rodzinie i mamy nadzieję wynieść z tego jak najwięcej dobrego.

Pozdrowienia dla Wszystkich!