Swieccy Misjonarze Komboniane

Odwiedziny o. Ottorina u meksykańskiej grupy LMC

Visita

Jak dobrze wiemy Świeccy Misjonarze Kombonianie mają doradcę na poziomie kontynentalnym. W Ameryce tę rolę spełnia o. Ottorino, który służy w prowincji Ekwador i był fizycznie obecny w naszym kraju z okazji ślubów złożonych przez scholastyka Larzona Alexandre Angulo Burbano.

Miałam okazję pojechać do Mexico City, aby towarzyszyć jego wizycie i dzięki temu mogłam także porozmawiać z o. Juanem Diego, prowincjałem Ameryki Środkowej, o. Gabrielem i o. Filomeno, spacerując i odwiedzając Matkę Bożą z Guadalupe. Oprócz spaceru dyskutowaliśmy o tym, jak mogłoby wyglądać spotkanie ze świeckimi, skoro jesteśmy w różnych miastach i musielibyśmy określić najlepsze możliwe miejsce. Termin został ustalony z grupą z Mexico City i spotkanie przebiegło bez problemu. Natomiast spotkania z pozostałymi grupami trzeba było przemyśleć, gdyż uważano na początku, że ojciec będzie mógł odwiedzić każdy z meksykańskich ośrodków, w których była obecność świeckich, ale za sugestią prowincjała Enrique zdecydowano, że spotkanie odbędzie się tylko w Sahuayo. Grupy LMC Guadalajara i San Francisco del Rincón próbowały zatem dostać się do Sahuayo na spotkanie. Aby ułatwić spotkanie z zespołem koordynującym, do którego należą reprezentanci ze wszystkich grup, zorganizowano spotkanie wirtualne. Vero z San Francisco del Rincón nie mógła dotrzeć do Sahuayo z powodu sił wyższych, ale uczestniczyła w spotkaniu wirtualnym. Zabrakło tylko Juana José z Sahuayo, odpowiedzialnego za Formację Narodową.

visita

Odwiedziny p. Ottorino wszystkich nas bardzo zmotywowaly. Każdego z nas słuchał uważnie i odnotowywał każdą rzecz, o której rozmawialiśmy. Zaproponował, abyśmy wkrótce spotkali się ponownie, zorganizowali nasze zgromadzenie, przedstawili sprawozdania, podjęli ważne decyzje. Wspaniale jest mieć takiego doradcę, który interesuje się każdą osobą i grupą.

10 maja obchodzony jest jako „Dzień Matki w Meksyku”. W tym dniu mieliśmy okazję pospacerować po mieście Sahuayo, odwiedzić „Miejsca Święte” takie jak Sanktuarium Joselito, Sanktuarium Chrystusa Króla, Katakumby Najświętszego Serca, kaplicę San Francisco, gdzie pracuje MCCJ P. Tonino, a także sklepy z meksykańskim rękodziełem, Huaraches (tkane buty) i Rynek Miejski, gdzie ojciec mógł pozdrowić rodzinę Moniki, ponieważ prowadzą tam stragan z nasionami i suszonymi papryczkami chili. Po południu poszliśmy zjeść z jej rodziną na farmie, a wieczorem napić się kawy przed głównym placem. Wiemy, że po powrocie do Mexico City o. Ottorio spotkał się z Katarzyną i Adánem, małżeństwem mieszkającym w stolicy. Także przed samą podróżą powrotną, ojciec odwiedził o. Gustavo MCCJ, doradcę LMC w Meksyku.

„Niech jego wizyta przyniesie owoce misjonarskie” Dziękujemy za odwiedziny o. OTTORINO.

Beatriz, ŚMK Meksyku

Historia Tarekegna- chłopca, który żył na ulicy

Etiopia
Etiopia

Chciałabym opowiedzieć wam historię Tarekegna, który kiedyś był dzieckiem ulicy.Tarekegn pochodzi z niezbyt zamożnej rodziny. Ma oboje rodziców i aż siedmioro rodzeństwa. Tarekegn swego czasu zwykł jeździć ze swoim ojcem do dzielnicy zwanej Zero Amist. Jego ojciec prowadził katechezy w jednym z protestanckich kościołów. Chłopiec jednak zaczął się popadać w złe towarzystwo. W tamtejszej okolicy spotykał dzieci ulicy, które zachęcały go do korzystania z używek, do wychodzenia z nimi na ulicę i żebractwa.

Tarekegn tak się wkręcił, że pewnego razu sam uciekł i pozostał na ulicy. Zaczął tam spędzać całe dnie i noce. Nabrał bardzo złych nawyków. Jego rodzina o tym wiedziała i miała z nim sporadyczny kontakt jako że jego dom znajduje się tuż za Awassą i ojciec pracuje w samym mieście. Tarekegn jednak nikogo nie słuchał.

Pewnego dnia trafił do ośrodka. Zaczął uczestniczyć w otwartych zajęciach. Był jednym z pierwszych chłopców, których przyjęliśmy do ośrodka tuż po rozpoczęciu pandemii. Chłopiec cieszył się, że mógł u nas zamieszkać, ale muszę przyznać, że nie było z nim łatwo. W trakcie jego resocjalizacji mieliśmy z nim różne problemy, których było stosunkowo więcej niż z innymi dziećmi. Tarekegn z biegiem czasu bardzo się zmienił. Był u nas rok. Ostatecznie wszystko dobrze się skończyło i wrócił do domu. Mieszka z rodziną i kontynuuje szkołę. Wierzę, że już tak pozostanie i nigdy nie wróci na ulicę.

Magdalena Soboka, ŚMK Etiopia