Swieccy Misjonarze Komboniane

YoSoyDomund: twarze misji

“Vida Nueva Spotkań” odnosi się do wyzwań, przed jakimi stoi Kościół w tej dziedzinie

Carmen, Magdalena y AnastasioMagdalena, Anastasio i Carmen, “rzecznicy” misjonarzy dla Vida Nueva (hiszpańskiego magazynu).

FRAN OTERO. Zdjęcia: LUIS MEDINA |

Być może zastanawiasz się, jeśli nie słyszałeś jeszcze, co to znaczy #YoSoyDomund. Nie będziesz jedyny, również biskupi pytali.Odpowiedź jest prosta: jest to kampania, która w języku użytkowników Twitter’a rozpoczęła PMS-Hiszpanię aby nas uświadomić, że wszyscy jesteśmy częścią Światowego Dnia Misyjnego, dnia -w tym roku obchodzonego 20 października, który został opisany przez emerytowanego Papieża Benedykta XVI jako “nowa Pięćdziesiątnica”.

A Vida Nueva, w swoim zaangażowaniu w misje i misjonarzy, postanowiła przyłączyć się do kampanii poprzez nową edycję Vida Nueva Encounters jak mówi jego redaktor, José Lorenzo, podczas otwarcia dialogu: “Z Vida Nueva, od zawsze z wielkim zainteresowaniem śledziliśmy misje. Jest to bardzo ważne świadectwo w dzisiejszym świecie i zawsze można znaleźć sposób, by nam pomóc w realizacji tego koniecznego zadania”.

Uczestniczył dyrektor krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych, Anastasio Gil (AG), Siostra Misjonarka Kombonianka z 35 latami pracy misyjnej w Czadzie Magdalena Rivas (MR) i Carmen Aranda (CA), młoda Świecka Misjonarka Kombonianka, która trafi do Republiki Środkowoafrykańskiej w przyszłym roku.

PYTANIE. – Jak żyć misją?

AG. – Z mojego poświęcenia, prawie “profesjonalnego”, odkrywam głębię wiary, człowieczeństwa i hojności w każdym z misjonarzy. Nie znalazłem żadnych,którzy nie odpowiadaliby tym kryteriom. Misjonarze, niezależnie od wieku, są młodymi ludżmi, ponieważ nie mają nic do dźwigania swoim plecaku, nie poddają pod wątpliwość, dlaczego idą do jednego miejsca lub innego. Co więcej, gdy są na misji są spokojnymi ludźmi, łagodnymi, pokazującymi cierpliwość Boga. Oni dobrze wiedzą, że trawa rośnie w nocy.

MR. – Myślę, że idealizujesz nas zbyt wiele, ponieważ jesteśmy ludźmi, biednymi, małymi … i wiele razy mamy misję tak wielką, że nas pochłania. Kiedy wyjechałam w 1977 roku do Czadu, myślałam, że >>>>>>mam zjeść świat<<<. Zawsze pracowałam w dziedzinie zdrowia: tam uczyłam najbardziej podstawowych rzeczy, takich jak mycie rąk lub filtrowanie wody, a także kierowałam szpitalem z 130 łóżkami. Pracowałem na wsiach, pod drzewem, w szopie, z niedożywionymi dziećmi, polio. To jest droga, na której wzrastasz, ale także odkrywasz i czujesz się coraz mniejszy. Nigdy nie katechizowałam, ale czułam się stu procentową misjonarką lecząc w szpitalu. Starając się być malutkim cieniem Boga, który przechodzi i zostawia trochę miłości, w kraju będącym w stałym konflikcie i w sytuacji skrajnego ubóstwa.

CA. – Dla mnie misją jest życie kapitalizowane. Byłam trzy miesiące w Etiopii i czułam, że Bóg powołał mnie tam by spotkać się ze mną. Po powrocie, Afryka wychodziła wszędzie. Więc opuściłam pracę, mój samochód i mój dom. Nie mogłam zrobić nic, bo to, co On oferuje to coś znacznie lepszego. Potrzebowałam Boga, aby był moim priorytetem, a ja zrobiłam to w Afryce. To było bardzo piękne wezwanie by być z ostatnimi. Bóg czyni to bardzo dobrze: On troszczy się, dogadza tobie i mówi ci to, co czujesz. W moim przypadku nie było rezygnacji, w tym sensie, że było to bardzo łatwe.

MR. – Życie w misji jest łatwe i bardzo trudne. To proste, jeśli masz powołanie i jeśli znajdziesz swoje miejsce. Bez względu na to, co robisz, bo będziesz szczęśliwy. I to jest strasznie trudne, o nie masz możliwości i bierzesz udział w skrajnych sytuacjach. Ale możemy żyć, bo są ludzie, w Hiszpanii, we Włoszech i Francji, aby modlić się za nas, wspierać nas, podtrzymywać nas. Tak, płakałam wiele.

CA. – Ja także miałam straszny czas w ostatnim miesiącu w Etiopii …

MR. – Płakałam wiele. Czujesz się przygnębiony, zniszczony. Na przykład, szpital św. Józefa, jedyny w południowym Czadzie i gdzie pracowałam, ma zostać zamknięty, ponieważ nie mamy funduszy. Czujesz się mały, biedny i że nie możesz robić tego, co powinieneś. Opatrzność sprawiła, że wielu lekarzy, którzy pochodzą z Hiszpanii zakochało się w nim i zorganizowali kampanie i imprezy w celu pozyskania funduszy.

Grupo Vida Nueva Pyt. – Czym jest Domund dla Was? Jak żyjecie tym z każdej z waszych rzeczywistości?

MR. – W Czadzie żyjemy w taki sam sposób. Zorganizowaliśmy czuwanie, modlitwę i robimy zbiórkę, bo biedny może dać ze swojej biedy, aby pomóc innym i może modlić się za innych biednych. Żyjemy  Domund z głębią, są to wielkie dni dla nas. Krótko mówiąc, jest życiem dla innych, z drugiej miejsce na skórze.TO JEST CHBA MOŻE JAKIEŚ PRZYSŁOWIE-BO NIE CZAJĘ O CO CHODZI. Inną rzeczą jest to, że potrzebujemy środków i wsparcia, bo nie nauczyliśmy się żyć powietrzem. Mamy potrzeby, ale myślę, że powinniśmy dać więcej siły do duchowej części Misyjnej Niedzieli, do tej unii. To dla mnie naprawdę było pomocne, aby nigdy się nie poddawać, i osiągnąć utrzymanie w mojej parafii Mszy dla misjonarzy w niebezpieczeństwie. Powiedziałam: “Nie potrafię stać, ale nie mogę się poddać.”

AG. – Jest tam Komunia kościelna, ducha, modlitwy i rodziny. Z oczywistych powodów, schodzimy do identyfikowania Domund ze współpracą gospodarczą, ale jest konsekwencją współpracy duchowej .Musimy otworzyć horyzonty i zobaczyć, co dzieje się w innych krajach.Domund jest najlepszym wyrazem powszechności Kościoła.20 października będziemy modlić się we wszystkich kościołach za ludzi, którzy otrzymali powołania misyjne, będziemy czuć się w solidarności z nimi. Współpraca gospodarcza jest niezbędna, ale nie najważniejsza.Niedziela Misyjna to święto uniwersalności Kościoła, “nowej Pięćdziesiątnicy”, jak powiedział Benedykt XVI.

CA. – Ludzie, którzy cierpią są naszymi braćmi i nie mogę obrócić się plecami.Domund łączy nas wszystkich i przypomina nam, że my wszyscy, jako chrześcijanie, jesteśmy odpowiedzialni za naszych braci. Chcę czuć, że ci, którzy mieszkają w innych częściach świata są moimi braćmi. Wyjeżdżam niedługo na misję, a nasi formatorzy mówią nam aby zdemontować wszystko, aby nie być przytłoczonym w miejscu przeznaczenia. Urodziłam się we wspaniałej rodzinie i to jest darmo. Mam nadzieję, że będę mogła wykorzystać tam wszystką moją osobistą wiedzę, wiedząc, że mają wiele do zaoferowania. Jak papież Franciszek mówi, wezmę Jezusa Chrystusa.

MR.- W jednym z przypadków , w szpitalu , starałam się zachęcić mężczyznę, który miał tam dziecko z zapaleniem opon mózgowych , z chorobą przez którą stracił już dwóch innych , i  swoją ciężarną żoną . Powiedziałam mu , że Bóg wybawi go z tego cierpienia , ponieważ Bóg jest Ojcem. On powiedział: ” Bóg jest ojcem białych. Moje dzieci zmarły ponieważ nie mamy szpitala w pobliżu ; te, które mam w domu, muszą chodzić 15 kilometrów do szkoły bez śniadania… Wy macie szpitale, szkoły , lekarzy i lekarstwa . Możecie nazywać Boga swoim Ojcem ” . Czujesz się tak malutki, że nie wiesz, co odpowiedzieć . Powiedziałam, że jestem miotłą za drzwiami, której ludzie szukają , gdy tego potrzebują . Nie jest to w widocznym miejscu , ale jest zawsze . Na długo wcześniej misjonarze byli bohaterami , teraz jest to rodzime duchowieństwo , które musi być silne . Misjonarze dziś muszą być tymi, którzy będą trzymać rodzimych i emerytów jak miotłę. Z powodu wojny , musiałam się trzy razy podpisać w ambasadzie rezygnując z wyjazdu z kraju na własną odpowiedzialność. Nie mogę być najemnikiem, który ucieka w sytuacji zagrożenia. Dzielę ryzyko z nimi.

“Znajduję głębię wiary,

ludzkości i hojności

w każdym z misjonarzy.

Nie znalazłem żadnego

Nie przystoję do tego. “

Anastasio Gil, dyrektor PMS Hiszpanii.

 

Pyt. – Czy Twoje życie się zmieniło?

MR. – Dla młodych ludzi, którzy przybyli do Czadu, życie zmieniło się całkowicie.Przyjaciel z dzieciństwa, po dokonaniu doświadczenie ze mną w 1996 roku, porzuciła pracę i znaczną pensję na rzecz pracy za wiele mniej dla Caritas. Ponadto muszę powiedzieć, że po wielu latach nieobecności, bardzo trudne jest życie tutaj. To jest inne życie, wszystko jest inaczej.

AG. – Kiedy idziesz na misje zdajesz sobie również sprawę ze swojej radykalnej słabości. Nie wiesz, jak jeść, mówić, poruszać się… Dlatego właśnie musimy szkolić się by być miotłą za drzwiami. A kiedy wrócisz są pewne problemy, jednym z najważniejszych jest brak ubezpieczenia społecznego dla zakonników i świeckich. Wracając, nie masz nic.

MR. – Musimy znaleźć rozwiązanie tego problemu.Siostra przyszła z Afryki z dengą i miała być przetrzymana 20 dni w szpitalu. Teraz musimy zapłacić rachunek, bo ona nie ma prawa do opieki zdrowotnej.

AG. – Hiszpania nie ma, podobnie jak inne kraje, ustawy o wolontariacie międzynarodowym. Ponadto, misjonarze zostali wykluczeni ze Statutu współpracowników z powodów ideologicznych. Teraz są problemy ekonomiczne, prawnicze i próżni prawnej.

“Nigdy nie zrobiłam katechezy

ale  czułam się w stu procentach misjonarką

lecząc w szpitalu.

Starając się być małym cieniem

od Boga, którzy przechodzi i pozostawia trochę miłości

w kraju, w stałym konflikcie

i w skrajnym ubóstwie. “

Magdalena Rivas, Siostra Kombonianka, 35 w Czadzie.

Pyt. – Jak widzisz przyszłość misji?

AG . – Bardzo mi się podoba ten obiecujący pomysł Jana Pawła II w Redemptoris missio , że mamy do czynienia z wiosną. Przyszłość misji jest pełna nadziei i witalności. Istnieje wiele chmur , które przesłaniają widok, ale żywotność kościołów w formacji jest tak wielka i tak silna, że w najbliższej przyszłości będzie wybuchać . Dane zawsze dają prawdziwy fundament : Kościół urósł w ciągu ostatnich 30 lat o 150 %, w Afryce, w Ameryce 50% , 30% w Azji, 11 % w Oceanii i 5% w Europie. Dane te są bardzo pomocne dla nas, aby uświadomić sobie, że Europejczycy nie są pępkiem wszechświata. Musimy zdjąć beret i pomyśleć, że przyszłość Kościoła przechodzi przez te tereny misyjne . Prawdą jest również to , że hiszpańscy misjonarze , na przykład, mają zaawansowany wiek , ale musieliśmy uświadomić sobie, że z terenów misyjnych pojawia się wiele powołań . W Wietnamie , na przykład. Jedyne niebezpieczeństwo, które widzę jest przekonanie, że misja jest tutaj ,nowa ewangelizacja , i że zamykamy się w sobie . Problemy istnieją od kiedy człowiek istnieje . Musimy być uniwersalni i nie powstrzymywać fali . Misjonarze przychodzą teraz z południa : Wietnamu , Laosu , Indii, Brazylii , Kolumbii , Nigerii …

MR . – W Czadzie są Japończycy, Polacy, Wietnamczycy, Hindusi , Meksykanie , Kolumbijczycy … A w mojej wspólnocie , gdzie jesteśmy w szóstkę , jest Ugandczyk, jeden Etiopczyk , Meksykanin, Hiszpan i dwóch Włochów . Co więcej, młodzi ludzie w Afryce nie mogą wstąpić do seminarium dopiero po zakończeniu tych, którzy są w środku , ponieważ nie ma środków na wsparcie wszystkich. Gdybyśmy mieli świadomość wszystkiego , co wchodzi w to ,dzielilibyśmy się w inny sposób ;Domund nie będzie tylko raz w roku . Nie żyjemy tym jako własnym, a oni są naszymi braćmi.

AG . – Jest to ważne , ponieważ możemy myśleć, że jesteśmy centrum świata.

CA . – Dążę do tego, by misja stała się również źródłem , które otrzymujemy z innych terytoriów, wiele rzeczy, które straciliśmy tutaj, tak, że oni przeprowadzają misję tutaj . Europa nie jest centrum. Między innymi, powrót do rodziny , jako miejsca dla rozwoju dzieci , dzięki czemu mogą one być zdolnymi do wszystkiego . Współpraca jest nie tylko bezpieczną żywnością i zdrowiem, jest zapewnieniem jakości życia . I w tym , to oni  mają dużo do powiedzenia .

MR. – W Afryce przykłada się dużą wartość do życia. W rzeczywistości, kiedy człowiek umiera, to nie podkreśla dziedzictwa, ale dzieci, wnuki i prawnuki, które pozostawia.

“Dążę do tego, by misja stała się również źródłem,

które otrzymujemy z innych terytoriów

wiele rzeczy, które straciliśmy tutaj,

że oni przeprowadzają misję tutaj.

Europa nie centrum jest “.

Carmen Aranda, Świecka Misjonarka Kombonianka, w przyszłym roku do Republiki Środkowej Afryki.

Grupo Vida Nueva

Pyt. – Wracając do powołań, jak postrzegacie sytuację stąd?

CA. – Inne modele powinny być promowane wśród dzieci. Dzisiaj, społeczeństwo przedstawia Chrześcijan jako osoby, które nie wiedzą, jak żyć, jak prostaków. To nie jest tak. Powinniśmy zaproponować inny model dla dziecka do wyboru.

MR. – Wiele osób nie ma odwagi, by przeciąć pępowinę. Jest to dziś trudniejsze, ze względu na mniejszą liczbę dzieci.

AG . – Z PMS przeprowadziliśmy spotkania z młodymi ludźmi , którzy żyli lub żyją na tymczasowym doświadczeniu misyjnym. Przez cały rok , ale szczególnie latem , jest około 10.000 młodych ludzi żyjących na doświadczeniu misyjnym . Odkrywają postać misjonarza ,wdzięczność , z jaką są rozliczeni i w ostateczności zainterpelowani . To jest to, co wschodzi dziś . Powołania nie są tak liczne, jak 30 lat temu, ale pojawiają się. Na przykład, teraz pojawiają się w świeckich , z takim samym zaangażowaniem jak w  siostrze albo księdzu . Świeckość ma swoją wyjątkowość i specyfikę . Pojedź na misję jako świecki , nie jako drugi kapłan do podziału lub jako pomocnik . Oni idą z własną odpowiedzialnością świeckich. Muszą mieć profesjonalną pracę , zaofiarować się , pracować nieodpłatnie zapewniając jej trwałość i misjonarz , który jest przymiotnikiem , który kwalifikuje się do rzeczownika . Nie są współpracownikami ; idą by budować Królestwo Boże. W tym kontekście są wschodzące powołania i jesteśmy bardzo zadowoleni .

Pyt. – Co może wnieść Franciszek do misji ?

AG . – Papież Franciszek mówi wiele o misji. Istnieją dwa ważne dokumenty : jeden z dnia 17 maja do krajowych dyrektorów PMS i przesłanie na Niedzielę Misyjną . Ponadto na tydzień od 14 do 18 października postanowił zaprosić do codziennej Eucharystii w Santa Marta grupy pracujące w Propaganda Fidei . Z jego słów, zwróciłem uwagę na dwie rzeczy: działalność misyjna jest paradygmatem każdej działalności duszpasterskiej , która jest , ma odniesienie do misjonarzy i zaangażowanie misyjne nie jest fakultatywne, ale jest czymś, co jest istotą bycia chrześcijaninem .

CA . – Podobało mi się , kiedy powiedział , że Kościół nie jest organizacją pozarządową i pomysł , żeby iść za Jezusem, w innym wypadku rozpad. Oznacza to, że jesteś bogatszy im bardziej jesteś zdolny do zubożenia .

MR. – Tylko prostota i gesty zapraszają do schronień naszych środowisk i pójścia w stronę biednych i potrzebujących. Ten, kto pochodzi z terenów misyjnych , czuje to , że mieszkał i dorastał z tym.

Z Franciszkiem podsumowaliśmy otwarty i szczery dialog ,dialog, który przedstawia twarz Domund ,twarz, która jest teraźniejszością i przyszłością. Jose Lorenzo zakończył spotkanie : ” Składamy Wam podziękowania. Wasze świadectwa są bardzo wymowne . W tej dziedzinie , jesteście na czele , oferując rewitalizujący przykład ” .

W nr 2867 Vida Nueva

 

Refleksje ze spotkania: Królestwo Boże – mit czy rzeczywistość?

“Królestwo Boże jest rzeczywistością zawsze w budowie w każdym z nas”

Semente

“Królestwo Boże jest rzeczywistością zawsze w budowie w każdym z nas”

Dom Misjonarzy Kombonianów Serca Jezusowego w Lizbonie gościł w miniony weekend świeckich, którzy rozpoczęli szkolenie we wrześniu, podczas konferencji misyjnej w Fatimie.

Były to bardzo intensywne dni i prawdziwe wzbogacenie dzięki trenerom – Siostrze komboniance   Carmo Ribeiro i ŚMK Pedro Moreira .

Temat wybrany na refleksję: Królestwo Boże – mit czy rzeczywistość? Został szeroko przyjęty i pozostawił, z pewnością, słodki smak, że Królestwo Boże jest rzeczywistością zawsze w budowie w każdym z nas, i poza byciem Kościołem, idzie dalej niż to. Gdzie, między innymi, jest miłość, przebaczenie, radość, pokora, ziarna Słowa, czasem małe, ale Duch zasiewa gdzie i kiedy chce.

Królestwo Boże jest ostatecznym celem wszystkich mężczyzn i kobiet. Królestwem Boga jest sam Jezus, a zatem Królestwem Bożym jest Miłość.

Podziękowania wszystkim za gościnność, za wszystko co nam daliście i nauczyliście i za piękne świadectwo życia i przyjaźni.

Św. Daniel Comboni miał rację, kiedy mówił . “Nie boję się, umrę, ale moja praca nie umrze”.

Przez Rufina Garcia

 

Nasz sposób życia Misją!

Refleksja – modlitwa naszych przyjaciół Marii Grazii i Marco Piccione, Świeckich Misjonarzy Kombonianów z Włoch.

CLM family in UgandaPiccio są … Tata Mark (Piccione w rzeczywistości), mama Maria Grazia i ich dwoje dzieci Francesco (4 lata) i Samuel (2,5 roku). Są rodziną Świeckich Misjonarzy Kombonianów z Mediolanu i przynależą do grupy ŚMK w Venegono Superiore (VA). Od sierpnia 2011 żyją w Aber (Uganda) , gdzie zostali wysłani jako ŚMK fidei donum, z archidiecezji Mediolanu do diecezji Lira (Uganda). Maria Grazia pracuje jako lekarz w szpitalu w Aber, a Marco jest wychowawcą w domu dziecka świętej Klary, pracującym w szkołach i na różnych polach edukacyjnych i społecznych. Francesco chodzi do przedszkola w parafii św. Josephiny Bakhity, a Samuel jest Ugandyjskim dzieckiem, które adoptowali i które mieszka z nimi, od kiedy skończyło 10 miesięcy. Ich projektem misyjnym jest dzielenie ich codziennego życia zawodowego i rodzinnego z ludźmi, których spotykają na co dzień, jest świadectwem odpowiedzialności, zaangażowania i bliskości .

Tę refleksję (i wiele więcej) można znaleźć na ich blogu, który jest ich sposobem cotygodniowego dzielenia się swoimi doświadczeniami z włoskimi przyjaciółmi (i nie tylko), którzy wspierają ich i umożliwiają realizację ich marzenia: http://picciouganda.blogspot.it/

Misją jest…

 Misją jest… to kim jestem (moja historia, moja kultura, moje zwyczaje) i tym “kim naprawdę jestem” chcę dzielić się z wami;

Misją jest… dzielenie się objawieniem, która sprawia, że jestem szczęśliwy;

Misją jest…. kiedy wyciągam moje stopy z łóżka codziennie rano, by odnowić moje “tak”, które mówię (jako mąż, jako ojciec, jako edukator, jako chrześcijanin) i by dawać z siebie wszystko;

Misją jest… nie szukać zmian w innych;

Misją jest… gdy nie mam żadnych chęci, a mimo wszysto to robię;

Misją jest… gdy nie mam siły, ale wiem, że mogę poszukać w dodatkowych rezerwach;

Misją jest… gdy nie mam zdolności, ale staram się najbardziej jak potrafię;

Misją jest… gdy się boję, ale ufam;

Misją jest… gdy nie zawsze potrafię cię zrozumiem (i Ciebie zrozumieć), ale się staram;

Misją jest… kontynuować życie proroków wszystkich czasów i świadczyć o tym, czego się do nich nauczyliśmy;

I przez to wszystko, misją jest… wzrastanie, poprzez poddawanie się wyzwaniom;

I przez to wszystko misja jest… ze wszystkimi;

I przez to wszystko misja jest… w każdy miejscu;

I przez to wszystko misja jest… zawsze.

Doświadczenie wspólnotowe ŚMK

CLM Poland4 listopada trzy Świeckie Misjonarki Kombonianki rozpoczęły ostatni etap bezpośredniego przygotowania do wyjazdu na misje. Jest to czas naszego doświadczenia wspólnotowego. Od dziś tworzymy swoją małą wspólnotę, mieszkając w domu Misjonarzy Kombonianów w Krakowie. Te cztery miesiące, które razem spędzimy, mają na celu jeszcze lepsze przygotowanie nas do pracy na misji w Ugandzie, gdzie wyjedziemy w następnym roku.

Doświadczenie wspólnotowe to czas wzrastania w wierze i wzajemnego ubogacania się. Będzie to dla nas z pewnością bardzo ciekawe doświadczenie, w trakcie którego będziemy miały okazję poznać się jeszcze lepiej, nauczyć się żyć ze sobą, dzielić się każdą chwilą, radościami i smutkami.

Ostatni okres przygotowania do wyjazdu to czas bardzo aktywny, obfity w różnego rodzaju działania – przynajmniej takie są plany! Będziemy zdobywać potrzebną nam wiedzę, ale też angażować się w różne inicjatywy. Przede wszystkim wciąż będziemy wzrastać i umacniać się w wierze. Rozpoczynamy kurs biblijno-teologiczny, który ma na celu przybliżenie nam najważniejszych kwestii, tematów dotyczących wiary, religii, Pisma Św. Wiedza, którą zdobędziemy będzie nam służyć zarówno w pracy na misjach, jak i tutaj w Polsce.

Będziemy również kontynuować poznawanie osoby, duchowości i charyzmatu św. Daniela Comboniego, ucząc się jak kochać tych, którzy są obok nas – tych najbiedniejszych i najbardziej opuszczonych. A nauczyć się tego można jedynie poprzez konkretne uczynki, działania, dlatego też ważną kwestią jest zaangażowanie w wolontariat. Każda z nas rozpocznie wolontariat w różnych placówkach, bo pomoc w odległych krajach trzeba rozpocząć już tutaj, na polu lokalnym. Trzeba umieć dostrzegać tych, którzy są blisko, na miejscu.

Oczywiście bardzo ważne miejsce zajmuje kurs języka. Ponieważ w naszym miejscu docelowym (w Ugandzie) językiem urzędowym jest angielski, dlatego też rozpoczniemy kurs tego języka już w Polsce, by uniknąć bariery językowej na miejscu. Do tego będziemy brać czynny udział w animacjach misyjnych prowadzonych przez Misjonarzy Kombonianów oraz pomagać im w spotkaniach i rekolekcjach.

Ostatnie miesiące przed wyjazdem to czas bardzo zakręcony, bo trzeba załatwić naprawdę dużo spraw formalnych. Każda z nas musi spotkać się ze swoim biskupem diecezjalnym, by poinformować go o wyjeździe. Odwiedzimy też Centrum Formacji Misyjnej, by spotkać inne osoby przygotowujące się do wyjazdu (świeckich, księży diecezjalnych, zakonnice).

Jak widać czeka nas sporo zajęć i pracy. Wiemy, że te cztery miesiące miną bardzo szybko i nadejdzie czas upragnionego wyjazdu i trzeba się będzie żegnać. Mamy nadzieję, że będzie to dobry czas dla każdej z nas, czas obfity zarówno w pracę, naukę jak i wzrost duchowy. By tak było, prosimy wszystkich o modlitwę za naszą wspólnotę, za każdą z nas.

Asia Owanek, Świecka Misjonarka Kombonianka

Duszpasterstwo dziecka (Community Ipê Amarelo)

Psatoral criançaDuszpasterstwo Dziecka, Święto życia, w rezydencji pani Zity, są przykładem dawania życia ludziom z Ipê Amarelo. Margaret i Silvia, po całotygodniowej pracy, wsiadły do zatłoczonego, bo Ipe Amarelo jest na obrzeżach Contagem, MG, obydwie znalazły siłę w Miłości Chrystusa, misyjności i wzrastały, aby świętować życie. Grupa ta obejmuje także udział dwóch kolejnych młodych wolontariuszy tutaj w sąsiedztwie, Estefani i Deusilene, które wspólnie kontynuują projekt ŻYCIE W OBFITOŚCI.

RĘCE, KTÓRE UZDRAWIAJĄ, OPIEKUJĄ SIĘ, BŁOGOSŁAWIĄ WAM Z OTWARTOŚCI SERCA!

Dlatego Ojciec Jorge Padovan, misjonarz kombonianin, który sprawował Eucharystię, zwrócił się do publiczności ze słowami otuchy i uznania dla pracy Duszpasterskiej Dziecka.

Grupa również rozważała znaczenie przyjaźni z rodzinami towarzyszącymi i w integracji w system zdrowia każdej społeczności. Aby pomóc kobietom w ciąży jest konieczne, żeby przywódcy byli zintegrowani w radach służby zdrowia. Duszpasterstwa Dziecka są w istocie kontrolą społeczną gminy! Działanie, zdrowie, żywienie i zaangażowanie społeczne.

Wystarczy, że jest trochę kapusty!

Dlatego, jeśli tylko zachęcimy rodziny do uprawiania małego ogródka w ich podwórku, przyczyni się to już do poprawy opieki zdrowotnej.

Wspólnie będziemy kontynuować kroki Zity w tym pięknym zadaniu danego ŻYCIA W OBFITOŚCI.

 

Przez Marię de Lourdes Vieira. ŚMK z Brazylii