Swieccy Misjonarze Komboniane

Kontrasty

Od kiedy przyjechałam do Etiopii cały czas uderza mnie to, jak tu pełno kontrastów – na każdym kroku i pod każdym względem,… W ciągu ostatnich kilku dni miałam też takie dwa skrajne doświadczenia. W niedzielę zostałam zaproszona przez moją znajomą na zakończenie przedszkola jej synka. Robią tutaj ogromną imprezę wygląda to prawie tak jak absolutorium w Polsce. Dzieciaki występują, prezentują to, czego nauczyły się (głównie po angielsku – czy to jakaś piosenka, czy liczenie, czy alfabet…), a potem ubrane w togi otrzymują certyfikat ukończenia przedszkola. Ogólnie dla mnie to takie zabawne było, tym bardziej widząc, jak poważnie ludzie do tego podchodzą 😉

A wczoraj wieczorem wybrałam się wraz z salezjanami na nocny outing. Są to spotkania na ulicy, z chłopcami żyjącymi tam, i myślącymi o tym, żeby włączyć się do projektu i spróbować zmienić swoje życie, wrócić do rodziny, do szkoły, do społeczeństwa. W Addis jest przeogromna ilość dzieci mieszkających na ulicy, na co dzień spotyka się je na każdym kroku. Ale to spotkanie wieczorem, gdy ulice były zdecydowanie bardziej puste, z dziećmi (czasami też 7-8 letnimi!), z których zdecydowana większość miała przy sobie klej (od którego wdychania są uzależnieni, bo pozwala to nie czuć głodu, zimna, bólu, etc), było niesamowicie uderzające. Mając jednocześnie przed oczami ich mniej więcej ich rówieśników, którzy 2 dni temu kończyli przedszkole, którzy się uczą, którzy mają rodzinę, którzy mają dom…

Magda Plekan

Na co czeka plemię Acoli?

LMC GuluW ostatnią niedzielę rozpoczęliśmy bardzo ważny okres czasu, bo Wielki Tydzień w Kościele. A dziś już Wielka Sobota i wielkie oczekiwanie. Jesteśmy podekscytowane i bardzo szczęśliwe, że ten wspaniały, szczególny czas możemy przeżywać wśród plemienia Acoli. Celebrowanie uroczystości przez ludzi w Gulu jest niesamowite. Począwszy od Niedzieli Palmowej… Kościół pełen ludzi, każdy z nich, od najmłodszego do najstarszego, trzyma gałązkę palmy w ręku, machając nią w powietrzu, przeżycie niezwykłe, można było się poczuć jak w trakcie wjazdu Jezusa do Jerozolimy! Niezwykłe. W Niedzielę Palmową ksiądz zapytał nas wszystkich: na co czekacie w tym tygodniu, czego oczekujecie, na co czeka lud Acoli? Ludzie doskonale wiedzą jak ważne jest Zmartwychwstanie, oni właśnie czekają na Tego, który zwyciężył śmierć, na Tego, który cierpiał, by odkupić nasze winy, by zwyciężyć nasz grzech i dać nam nowe życie. Czekają na zmartwychwstałego Jezusa, który przynosi radość i nadzieję. I tego wszystkiego Wam życzymy. Życzymy prawdziwego spotkania z Jezusem Zmartwychwstałym, zatrzymania się nad tą wielką tajemnicą, refleksji nad wielką miłością, którą Bóg obdarzył człowieka, wydając Swego Syna na śmierć. Niech Ten, który pokonał śmierć dodaje Wam odwagi na Waszych drogach posługi misyjnej, odwagi do pójścia za Nim, niech napełni Wasze serca radością, pokojem i nadzieją.

Wesołych Świąt!!!

ŚMK w Gulu-Ugandzie

Dzieci św. Judy

LMC Gulu

Nasza Świecka Wspólnota Misjonarzy Kombonianów mieszka w Gulu już od dobrych kilku miesięcy. Pracujemy w St. Jude Children’s Home, ale też żyjemy razem z mamkami i dziećmi. W naszym sierocińcu mieszka ponad 150 dzieci w różnym wieku. Ponad 40 jest niepełnosprawna w różnym stopniu, m.in. dzieci niesłyszące i niewidome, z porażeniem mózgowym, z porażeniem dwu kończynowym a także młodzież, która uległa różnym wypadkom. Mieszkają tu również dzieci z HIV, gruźlicą. Pozostałe dzieci, choć zdrowe w sensie fizycznym są chore w sensie duchowym – po doświadczeniach odrzucenia ze strony najbliższych i doświadczeniach wojny.

Pomimo tych wszystkich chorób i trudnych doświadczeń nasze dzieci są pełne życia, radości i uśmiechu. Każdego dnia rano słyszymy ich zabawy, śmiech i śpiewy. Nasze dzieci są wprost stworzone do wymyślania zabaw, a szczególnie do robienia zabawek z niczego. Potrafią znaleźć kawałek tektury, kółko i patyk i „nowoczesny” samochód wyścigowy już gna po naszym podwórku. Najlepszymi zabawkami są stare opony – toczenie ich na wyścigi daje im niezwykłą radość. Dziewczynki natomiast bardzo lubią bawić się w naśladowanie matek. Kiedy tylko znajdą jakiegoś misia szybciutko zakładają sobie go na plecy i udają, że to dzieci. Najlepiej gdy mają jeszcze kawałek materiału, aby przymocować misia do pleców i mieć wolne ręce, wtedy nazywa się to byelo.

Starsze dzieci pomagają mamom w domach – dziewczyny uczą się jak dbać o dom, gotować typowe dla plemienia Acholi potrawy, takie jak malakwan, boo. Chłopcy pomagają w magazynie gdzie znajduje się jedzenie – kukurydza, ryż, różne odmiany fasoli. To wszystko w czasie wakacji, a gdy rozpocznie się szkoła to od 8:00 do 17:00 większość z nich uczęszcza na zajęcia.

Życie dzieci niepełnosprawnych jest bardziej monotonne. Staramy się je tu trochę ożywić. W ciągu dnia zabieramy je na spacery po podwórku, mają zajęcia z fizjoterapii, bawimy się z nimi w specjalnym pokoju z zabawkami, aby rozbudzić ich wyobraźnię, zmienić otoczenie. I pomimo, że niektórzy z nich mają duży stopień niepełnosprawności nauczyły się nas rozpoznawać. My także rozpoznajemy ich zainteresowania, na przykład Gerard bardzo lubi traktor, który czasami przyjeżdża z farmy, dotyka opony, ogląda jak wygląda kabina, natomiast Geoffrey lubi kiedy głaska się go po policzkach. Briget uśmiecha się bardzo szeroko, kiedy witając się z nią mówimy „dzień dobry moja piękna Briget”. Nasze dzieci są pełne radości i okazują to uśmiechem, niektóre nawet wrzaskiem, w ich oczach widzimy przyjaźń i zaufanie jakim nas obdarzają.

Nasze życie tutaj kręci się wokół dzieci, czas mija szybko, ale czasami zdarza się coś takiego, co „zamraża” nas na jakiś czas. Ponad miesiąc temu zmarł Izaak. Mały chłopiec z niepełnosprawnością. Bardzo lubił kiedy, nosząc go na rękach, wystawiało się jego twarz na wiatr, aby poczuł jego muśnięcia. Miał niezwykły uśmiech, kiedy nosiło się go na rękach trzymał się kurczowo, a kiedy go odkładało z powrotem do wózka zaciskał swoje małe wargi – jak wojownik – żeby się nie rozpłakać. Dziś już go nie ma z nami, ale to doświadczenie bardzo mocno utkwiło nam w sercach.

Każdy nowy dzień zaczyna się tak samo, pełne energii stawiamy czoła nowym wyzwaniom, wieczorem, dziękując Bogu w naszej małej domowej kaplicy, za siłę i miłość jaką otrzymałyśmy, zmęczone ale szczęśliwe czekamy na nowy dzień.

ŚMK w Gulu-Ugandzie

Wielkanoc w Etiopii

Przechodzenie przez Wielki Tydzień w Etiopii wymaga zdjęcia butów i poczucia kamienistej ziemi pomiędzy palcami. Etiopczycy nie celebrują Wielkanocy jedynie intelektualnie, zamiast tego potrzebują poczuć bardziej fizycznie. Manifestują swoją duchową podróż przez ten tydzień wraz z skomplikowanymi ekspresjami, które jednocześnie są głęboko oczywiste: radosne machanie palmami, gdy Król wjeżdża na prawdziwym osiołku, 10-kilometrowa droga krzyżowa w pełnym słońcu, którą można dosłownie przyrównać do Kalwarii, żywe dramatyczne wydanie uzupełniające liturgii, 4 godziny prostracji i modlitw w Wielki Piątek by wejść w Pasję jako jedno ciało. Wyrażenie wiary jest oznaczone pokorną prostotą – procesja poprzez błoto tuż obok stad bydła, nieozdobione krzyże zrobione z dwóch kawałków drewna połączonych gwoździem, chrzest w Wielkanocną Niedzielę z plastikowej miski w kaplicy zbudowanej z zasuszonego błota. Wszystko to jest piękne i pełne znaczenia, tak samo jak droga krzyżowa Jezusa, by mogła być w pełni zbawienna, była też fizyczna.

Procesja w Niedzielę Palmową
 Ethiopia palm sunday Droga Krzyżowa w Wielki Piątek: Ethiopia - Good Friday1 good friday1 Wigilia Paschalna oraz Niedziela Wielkanocna: Vigil and easter sunday   Mark & Maggie Banga
Świeccy Misjonarze Kombonianie, posługujący w Awassie (Etiopia)

Pierwsze miesiące w Etiopii

Madzia-AdisNa początku stycznia przyleciałam do Etiopii i tym samym rozpoczęłam moją misję! Będę pracowała jako fizjoterapeutka w Centrum Zdrowia w Bushulo, w pobliżu Awassy (w południowej część Etiopii). Dołączając do Maggie i Marka (ŚMK z Kanady) oraz ich dzieci!

amaric

Póki co pierwsze miesiące spędzam w Addis Abebie (mieszkając we wspólnocie ojców Kombonianów), ucząc się języka amharskiego. Jest to drugi najczęściej używany język semicki na świecie, tuż za arabskim. Znaki używane w zapisie języka amharskiego nazywają się Fidel. Każdy z nich składa się z kombinacji spółgłoski z samogłoską (1 z 7), a wszystkich znaków jest łącznie ponad 230. Teraz po kilku tygodniach nauki wreszcie jestem w stanie czytać, więc ogromną frajdę sprawia mi rozszyfrowywanie wszelkich napisów na murach, słupach czy autobusach 😉

Po szkole zazwyczaj spędzam troszkę czasu na wolontariacie – pomagając w różnych miejscach jako fizjoterapeutka, i jednocześnie doszkalając mój amharski podczas kontaktów z pacjentami. Ludzie tutaj są niesamowicie przyjaźni dla mnie, chętni do pomocy we wszystkim, zawsze uśmiechnięci i pozdrawiający się nawzajem wszędzie i po kilka razy dziennie. Bardzo mi się to podoba! Też z ogromną chęcią wprowadzają mnie w swoją kulturę – jak np. zapraszając na ceremonie kawy czy też do wspólnego jedzenia indżery.

Miałam też szczęście być tu podczas jednego z największych świąt Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego – Timketu. Jest to święto Objawienia oraz Chrztu Jezusa. Niesamowicie interesująca jest dla mnie różnorodność kościołów tutaj – katolicy stanowią zaledwie 1%, największą grupą jest kościół ortodoksyjny, a po nim protestanci i muzułmanie. Religia zdaje się być tu niesamowicie ważna częścią codzienności, nawet w języku jest bardzo wiele zwrotów zawierających Boga – jak np. odpowiedź na pozdrowienie (Jak się masz?), brzmi „Bogu niech będą dzięki, mam się dobrze”.

people

Powoli poznaję to miejsce, tych ludzi, tę kulturę i język. I dzień po dniu jestem coraz szczęśliwsza, że Bóg posłał mnie do Etiopii!

Madzia Plekan.ŚMK w Etiopia