Swieccy Misjonarze Komboniane

Moja droga do wspólnoty ŚMK

Bartek LMC Polonia
Bartek LMC Polonia

Wychowałem się w katolickiej rodzinie. Jako kilkuletni chłopak wierzyłem gorliwie, choć po dziecięcemu. Chciałem zostać ministrantem, ale rodzice nie zgodzili się, z obawy przed ruchliwą drogą, którą trzeba przekroczyć, by dojść do parafialnego kościoła. Od końca gimnazjum, pod wpływem rówieśników i własnych przemyśleń mój zapał zaczął się ostudzać. Na bierzmowaniu przyjąłem imię Euzebiusz, będąc pod wrażeniem gry Euzebiusza Smolarka. Mam nadzieję, że św. Euzebiusz z Cezarei nie ma mi tego za złe. W liceum zacząłem jeszcze bardziej obojętnieć na sprawy Kościoła i wiary. Modlitwa nie była dla mnie czymś istotnym, do kościoła  chodziłem z przyzwyczajenia, do wielu kwestii moralnych podchodziłem po swojemu. Moja wychowawczyni powiedziała, że niedługo staną się radykalnym antyklerykałem.

Zacząłem studia w Krakowie. Na pierwszym roku było raptem 30 osób, z nikim nie złapałem dobrego kontaktu. Nikt z mojej klasy nie wybrał tego samego miasta, więc czułem się bardzo samotny w tak wielkim mieście. To poczucie opuszczenia skierowało moje kroki do duszpasterstwa akademickiego DAR. Ta wspólnota okazała się moim duchowym ocaleniem. Mieliśmy wspaniałego duszpasterza, który ufał swoim studentom i oddawał im odpowiedzialność. Szybo zacząłem się angażować – prowadzić spotkania formacyjne, organizować pielgrzymki rowerowe,  wyjazdy w góry. Dzięki duszpasterstwu poznałem też Szlachetną Paczkę, gdzie przez wiele lat byłem zaangażowany jako wolontariusz, oraz kombonianów. Ktoś napisał maila na naszego wspólnotowego maila o rekolekcjach wielkopostnych, które prowadzą ojcowie kombonianie przy ul. Skośnej. Zgłosiłem się i znów odkryłem wspaniałe, bliskie oblicze Kościoła. Bezpośredni kontakt z ojcami, nocna indywidualna adoracja Pana, pieśni w suahili, modlitwa Słowem Bożym, Pan Jezus przedstawiony jako afrykańskie dziecko, czas dzielenia się refleksjami podczas Mszy Św… To wszystko było nowe i zachwycające.  Poczułem, że jestem częścią Kościoła.

Na pół roku zawiesiliśmy spotkania naszego niewielkiego duszpasterstwa akademickiego, by przeprowadzić kurs Alpha. W połowie kursu jest weekendowy wyjazd. Nasz duszpasterz nas uwrażliwiał, że podczas tego szczególnego czasu Duch Święty może działać w inny sposób niż zazwyczaj. Wspominał, że mogą wystąpić spektakularne nawrócenia. Byłem zachwycony! Coś takiego chciałem zobaczyć! Nie wiedziałem jeszcze, że będzie chodziło o mnie…

Mimo mojego zaangażowania w wolontariaty i wspólnoty żyłem w grzechu nieczystości. Znałem oczywiście naukę Kościoła, ale ja sam wiedziałem co jest dla mnie lepsze. Byłem hipokrytą, który próbuje usprawiedliwić swoje złe czyny. Na wszystko miałem wytłumaczenie, na zewnątrz byłem gorący, a w środku zimny. Dopiero podczas uwielbienia Pana Jezusa w kaplicy w Krościenku nad Dunajcem Duch Święty wdarł się do mojego zamkniętego serca i w nim zamieszał i zamieszkał.

Razem z moją partnerką zaczęliśmy żyć w czystości. Pobraliśmy się półtora roku później, ale okazaliśmy wówczas się zbyt różni i niedojrzali do roli małżonków. Trzy lata po naszym ślubie żona odeszła ode mnie i od tamtej pory żyję samotnie.

Zacząłem chodzić na spotkania kandydatów do ruchu Świeckich Misjonarzy Kombonianów, pojechałem na doświadczenie misyjne do Gulu w Ugandzie, gdzie podczas modlitwy wstawienniczej Pan Bóg, posługując się inną świecką misjonarką – Marcelą, głębiej otworzył moje serce na Jego Miłość.

Teraz, spoglądając na swoje dotychczasowe życie, widzę, że Pan Jezus, skutecznie prowadził mnie za rękę przez całe życie. Widzę, że wszystkie przełomy: wychowanie w katolickiej rodzinie, pójście na spotkanie duszpasterstwa, zaangażowanie w wolontariat, nawrócenie… to skutek Jego czułego i delikatnego dotyku, który kieruje człowieka na właściwą ścieżkę. Teraz czuję się skierowany na dwuletni wyjazd misyjny. Panie Jezu, Ty wszystko wiesz. Jestem twój. Prowadź, będę podążał!

Bartlomiej Tumiłowicz, ŚMK

Dzień Świeckich Misjonarzy Kombonianów

Saludos Papa
Saludos Papa

Ponieważ zbliża się nasz Dzień Świeckich Misjonarzy Kombonianów (ŚMK) (trzecia niedziela Adwentu, a więc 13 grudnia), chcielibyśmy podzielić się nieco więcej o tym, co oznacza bycie ŚMK. Ponieważ wszyscy pochodzimy z różnych krajów, z 3 różnych kontynentów, z różnych kultur i języków, mamy do czynienia z dużą różnorodnością doświadczeń. Ale jest też wiele rzeczy, które nas łączy, ponieważ „Dzieło musi być katolickie, a nie tylko hiszpańskie, francuskie, niemieckie czy włoskie. Wszyscy katolicy muszą pomóc Afrykanom, ponieważ jeden naród nie zdołałby pomóc całej afrykańskiej rasie ”. (Św. Daniel Comboni, Pisma 944).

To, co nas łączy, to miłość do misji! Wszyscy odkryliśmy pragnienie głoszenia Ewangelii na całym świecie i służenia innym ludziom, zwłaszcza najuboższym. Realizujemy to powołanie na różne sposoby: służąc w dziedzinie zdrowia, edukacji czy pracy społecznej, a także duszpastersko. Staramy się „rozpoznać, docenić i miłować każdą osobę niezależnie od bliskości fizycznej, niezależnie od miejsca na świecie, w którym się urodziła lub w którym mieszka” (Papież Franciszek, Fratelli Tutti, 1). Ponieważ nasze powołaniem jest na całe życie, nie przeżywamy go tylko za granicą i daleko od domu, ale także staramy się być misjonarzami po powrocie do własnych krajów, w naszych własnych pierwotnych kontekstach.

LMC Roma

Jesteśmy ruchem międzynarodowym, na misji tworzymy wspólnoty międzynarodowe, co dla nas samych jest wielkim bogactwem, ale także pięknym znakiem dla ludzi, że jako chrześcijanie możemy żyć razem w pokoju, nawet jeśli pochodzimy z różnych kultur i języków . Korzystając również z internetu, staramy się spotykać online i dzielić się doświadczeniami. Teraz, w czasie pandemii, kiedy spotkania internetowe stały się tak popularne, korzystamy z okazji, aby spotkać się z ŚMK z innych kontynentów lub zapraszać się wzajemnie do udziału w spotkaniach formacyjnych online. Będziemy również świętować nasze święto online. Z jednej strony żałujemy, że nie możemy spotkać się osobiście z członkami naszych grup krajowych, ale z drugiej jest radość, że gdy spotykamy się w sieci, nie ma problemu z dystansem i możemy spotkać się z ŚMK z innych krajów.

Zapraszamy wszystkich do udziału w naszej misji. Może niektórzy z Was mają ochotę udać się na misję ad gentes, więc śmiało napisz do nas e-maila, a my pomożemy Ci dołączyć do najbliższej grupy ŚMK. Ale jeśli nie możesz wyjechać, ponieważ nie jest to powołanie każdego, możesz wykonać wielką pracę poprzez swoją modlitwę, modląc się za misjonarzy i ludzi, do których są posłani. Modlitwa jest tym, co daje nam inspirację, siłę do służenia, pokonywania trudności i problemów, nadziei, wiary i miłości do ludzi. Pomaga im też otworzyć się na Ducha Świętego i słowo Boże. Możesz także modlić się o nowe powołania, ponieważ „żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proś więc Pana żniwa, aby wysłał robotników na swoje pole żniwa ”. (Mt 9, 37-38).

Dziękujemy również Bogu za wszystkich ludzi, którzy w jakikolwiek sposób nas wspierają i modlimy się o Boże błogosławieństwo dla nich.

Gracias

Magda Negewo,

Komitet Centralny ŚMK