Swieccy Misjonarze Komboniane

Nasz trzeci wyjazd do Etiopii

27 października wylecieliśmy do Etiopii. Jest to nasz trzeci wyjazd. Podróż przebiegała bez zakłóceń i na czas przylecieliśmy do Addis Ababy. Z lotniska odebrała nas Siostra Janina – Franciszkanka, która przebywa w Etiopii już kilkanaście lat.

Następnego dnia wyruszyliśmy w dalszą drogę do miejsca naszego pobytu do Auasy do Magdy Soboki, która założyła i prowadzi Fundacje Dzieci Etiopii „Barkot”, aby pomóc Jej w pracy w Fundacji.

Po nas na dworzec autobusowy wyjechał mąż Magdy Etiopczyk, który nas bardzo ciepło przyjął.

Na nas czekała niespodzianka, którą przygotowała pracująca w szpitalu w Bushulo jako położna i pielęgniarka siostra Franciszkanka Misjonarka Maryi, Polka, Kamila z Łodzi. Do Niej przybyli po raz pierwszy rodzice z Polski (a jest tu od 8 lat). Niespodzianką była pięciodniowa wycieczka w głąb Etiopii do różnych plemion i na misje prowadzone przez Ojców Spiritanów.

Wycieczka trwała 5 dni. Rozpoczęła się 30 października, a skończyła 3 listopada.

W pierwszym dniu zatrzymaliśmy się w Arba Minch u ojców Spiritanów. Po drodze zwiedzaliśmy Park 40 źródeł.

Pierwszego dnia udaliśmy się na wycieczkę statkiem po jeziorze Chamo, gdzie oglądaliśmy krokodyle. Następnie pojechaliśmy do plemiennia Dorze, gdzie nas przebrano w ich plemienne, odświętne stroje, ugościli nas plackiem z mąki z liści bananowców, alkoholem i miodem z własnego wyrobu. Było to wspaniałe przeżycie. Domy ich są w kształcie pyska krokodyla. Wracając na nocleg na misję, zatrzymaliśmy się w fabryce ręcznego wyrobu jedwabiu i hodowli jedwabników. Zapoznaliśmy się z procesem ręcznej produkcji tkanin, z których również szyto gotowe produkty (szale, torby, bluzki itp.). To był bardzo owocny w przeżycia dzień.

O świcie po mszy św. 1 Listopada pożegnaliśmy ojców i udaliśmy się w dalszą podróż. Odwiedzamy krainę Mursi, plemię w Konso. Plemię to jest w Etiopii od XV wieku. Zaczęli swoje domy budować na górze, a droga wejścia do wioski i do domów prowadzi w kamiennymi korytarzami małej szerokości, aby nikt niepowołany się nie dostał, i tworzy trzy kręgi dookoła góry. Plemię to kultywuje swoje tradycje i zwyczaje, tworzy wspólnotę,

Docieramy wieczorem do Dżimma na nocleg w pensjonacie i kolację.

Bardzo wczesnym rankiem opuszczamy pensjonat i udajemy się w drogę w deszczu do wioski plemienia Turmi. Deszcz przestaje padać, a my z przewodnikiem i ochroną zwiedzamy wioskę plemienia, które zakłada, wg. starej tradycji talerze na dolną wargę ust, a wojownicy malują się. Plemię to co 3 – 4 miesiące zmienia swoje miejsce zamieszkania, szukając jedzenia dla swojej trzody – jest to plemiennie pasterskie. Mieszkańcy tego plemienia chodzą nago, czasami okrywając się pledem. Ciekawostką dla turystów jest to, że wieczorem jest uroczystość „ewangadi”, są to różne pokazy, skoki przez byki, tańce itp. Mężczyzna, z tego plemienia, gdy chce się żenić musi wykazać się odwagą i siłą, skoczyć przez 6 byków, a kobieta się biczuje. Rząd etiopski chce, aby to plemię się ubierało i posyłało dzieci do szkoły, ale oni nie chcą i niszczą ubrania, bo to nie ich kultura. W dzień mężczyźni są na polowaniu. W wiosce spotkaliśmy tylko kobiety i dzieci.

Udajemy się do Yabello na nocleg u misjonarzy Spiritanów. Ojcowie Misjonarze prowadzą pensjonat dla starszych chłopców i dziewcząt uczących się. Napotykają na duże trudności z zatrudnieniem nauczycieli, bo nauczyciele chcą bardzo duże wynagrodzeniem, na które ojców nie stać. W tej chwili chętnie widzieli by wolontariusza, który uczyłby angielskiego i informatyki. Oczywiście są problemy z pozwoleniem na pracę, więc taki wolontariusz mógłby pracować tylko przez trzy miesiące.

Niestety wycieczka szybko się kończy i wracamy do Auasy, zwiedzają po drodze hotel zbudowany z bambusów, jemy tam w restauracji Inka i wieczorem jesteśmy w domu. Była to wspaniała podróż, pełna nowych informacji o życiu niektórych plemion Etiopii, i działalności misji. Przybliżyło to nam kulturę i obyczaje plemion Etiopii.

My jednak nie przyjechaliśmym, aby odpoczywać, tylko trzeba zacząć coś zrobić dla innych. Odwiedzamy Ośrodek Misjonarek Miłości Matki Teresy i już dla Andrzeja jest propozycja pomocy: w izbie przyjęć i prac stolarskich. Siostra przełożona, Belgijka, przyjmuje go bardzo serdecznie. Ja postaram się pomagać Magdzie, a pracy nie brakuje.

Bogusia i Andrzej.

Dodaj komentarz

Akceptuję zasady Polityki prywatności